Fiat Panda III generacji to już nie taka rewolucja jak pojawienie się poprzednika. Zaokrąglony, odmłodzony, odświeżony i udekorowany. To nowy model czy tylko gruntowny facelifting?
Patrząc na konstrukcję to nie ma mowy o nowym modelu. Poza delikatnymi zmianami stref bezpieczeństwa w nowej Pandzie niewiele się zmieniło. Większą długość można uzyskać poprzez zmianę zderzaków, więc nie oszukujmy się, że nowa Panda to większe auto bo urosła o 11 centymetrów. Rozstaw osi się nie zmienił, nie zmieniła się bryła, jeżeli coś tu wyraźnie urosło to na pewno ego projektantów.
Sympatycznie
Projektanci mieli jeden cel. Dostali rozkaz zaokrąglenia wszystkiego co kanciaste i wywiązali się z tego wzorowo. Nie wiem czy przypadkiem nie przesadzili, bo dosłownie każda prostokątna część została zaokrąglona. Aż się dziwię, że sposób dokręcania śrub kół nie zmieniono na jakiś zaokrąglony klucz ampulowy.
Zgodzę się, że nowa Panda wygląda niespodziewanie świeżo i przede wszystkim bardzo sympatycznie. Pokusiłbym się o zmianę nazwy na przykład na Koala. Pasuje do Fiata. Jest na 5 liter. Poza tym Panda jest taka poważna i kojarzy się z ochroną środowiska. Natomiast Koala to sympatyczny miś, który wygląda jakby ciągle brał niedozwolone specyfiki. I tak właśnie wygląda nowy model. Zabawny i rozweselony jakby po zażyciu czegoś mocno wpływającego na poczucie humoru. Wydaje się uśmiechać, puszczać oczko, być sympatyczna.
Zajęcie miejsca w środku niczego nie zmienia. To już nie samochód dla emeryta, nie tanie auto służbowe przedstawiciela handlowego, lecz fajne autko, które pod względem fajności niewiele odbiega od pięćsetki. Materiały są dobrej jakości, choć oczywiście twarde. Jeśli nie zauważyłeś zaokrąglonych kwadratów na zewnątrz, to w kabinie będzie tego pod dostatkiem. Praktycznie wszystko jest w takiej formie. Nie będę wymieniał po kolei. Wam pozostawiam zabawę w znalezienie największej ilości takich detali.
Wersja Lounge jest tą bogatszą odmianą Pandy. Mamy tu jasne wnętrze zestawione z ciemnym, odbijającym światło panelem centralnym. W nim wkomponowano nieźle grające i łatwe w obsłudze radio CD/MP3. Jest warte dopłaty nawet jeśli nie dostaniesz go „za darmo”. Generalnie wnętrze może się podobać, jeśli mamy w świadomości atrakcyjną cenę auta. Stojąc i nudząc się w korku można spróbować odnaleźć logikę ułożenia literek: P, A, N, D, A na wykończeniu górnej części deski rozdzielczej i drzwi.
Jak w większości Fiatów wszystko podyktowano ergonomii. Nie ma problemu z obsługą, ani odnalezieniem wszystkich niezbędnych elementów obsługi. Jedynie obsługa komputerka pokładowego mogłaby być bardziej uproszczona.
Rzeczywistość nieco gorsza
Wracając do rzeczywistości na pewno docenimy ilość miejsca dla kierowcy i pasażera. Siedzący z przodu nie mogą narzekać na brak przestrzeni, chyba że komuś przeszkadza blisko umieszczony lewarek zmiany biegów, który obudowano tak, że trochę brakuje miejsca na prawe kolano. Niestety za dużą przestronnością nie podążają fotele. Mogłyby być wygodniejsze, bo o podparciu bocznym zapomniano całkowicie. Po godzinie jazdy czułem z tego względu mały dyskomfort. Rozumiem, że samochód jest tani, ale fotele przypominają zwykłe krzesła.
Nie lepiej jest z tyłu. Prosta, niedzielona ławka i – powiedzmy sobie szczerze – niewielka ilość miejsca na nogi. Pięciu pasażerów nie będzie podróżować komfortowo. Dobrze, że miejsca na głowy całego towarzystwa starczy z powodzeniem.
Jeszcze dalej mamy bagażnik, o skąpej, ale zawsze nieco większej niż u poprzednika pojemności 225 litrów. Jednak Panda umocniła mnie w przekonaniu, że suche dane niewiele mówią. Teoretycznie skromny bagażnik jest bardzo ustawny i łatwy do wykorzystania. Po złożeniu oparcia kanapy jest jeszcze lepiej. Duża wysokość przestrzeni bagażowej to ogromny atut. W wykorzystaniu jej na pewno pomoże duża jak na wielkość auta ładowność wynosząca 500 kg.
Wszystko to kwalifikuje Pandę jako samochód… no cóż, taki sam jak poprzednik. Auto na krótkie dystanse, samochód za rozsądną cenę, alternatywa dla roweru czy komunikacji publicznej. Niestety nie można go uznać za rodzinny. Nie chciałbym nim jechać dalej niż 300-400 km na raz, a na pewno nie w więcej niż 2 osoby, choć zapewne w polskich realiach jako rodzinny będzie służył.
Miasto to jego teren
Panda świetnie sprawdza się jako wózek na zakupy, jako auto do pracy czy na miasto. Wszystko pracuje w nim lekko, nawet bardzo, ale nie tak aby zupełnie stracić czucie. Układ kierowniczy to bajka. Wydaje się, że nie potrzeba żadnej siły do kręcenia. Jest jeszcze tryb City dla bezsilnych. Pal licho precyzję. Przesiadka do innego samochodu będzie szokiem i od razu zaczniesz się zastanawiać, czy aby ma sprawne wspomaganie.
To samo można powiedzieć o skrzyni biegów. Blisko umieszczony lewarek jest jedną z największych zalet Pandy, a jego miękkość i precyzja są niesamowite. Jeszcze nie jeździłem samochodem, w którym biegi można zmieniać tak szybko, jak szybko można to zrobić fizycznie. Szybciej już się nie da.
Silnik z innej epoki
To ważna cecha bo podstawowy silnik o pojemności 1,2 l to słaba jednostka. Choć Panda jest niewielka i niewiele waży, 69 włoskich koni mechanicznych napędza ją jakby od niechcenia. Użyteczny zakres obrotów, czyli zakres w którym można powiedzieć o jakiejkolwiek dynamice jest dość wąski. Mieści się w granicach 3500-5000 obr./min i nawet w nim trudno oczekiwać czegoś porywającego. Pod względem dynamiki i kultury pracy to ta sama Panda, którą znamy od 10 lat.
Oczekiwać można by za to niskiego spalania, ale realnie nie wygląda ono najlepiej. Co prawda na trasie można zejść poniżej 7 l/100 km, ale w mieście, czyli terenie Pandy trzeba się liczyć z wartością około 9 l. Zdecydowanie lepszym, jeśli nie najlepszym wyborem będzie silnik Diesla 1,3 Multijet, który odwdzięczy się lepszą dynamika i znacznie niższym spalaniem. Jeśli kupujesz Pandę postaw więc na Diesla.
Zawieszenie…
Jest. To chyba najkrótsza i najbardziej odpowiednia recenzja. No cóż, w tym całym nowym modelu to kolejna rzecz, która nie jest nowa. Cóż można powiedzieć o możliwie najprostszej konstrukcji jaką spotkamy na rynku? Atrakcją mogą być jedynie 14-calowe felgi z oponami o szerokości 175, które zapewniają rozsądną, współczesną dawkę przyczepności. Gdy przesadzimy z szybkością czeka na nas podsterowność. Ot zwykłe zawieszanie, które trudno jakkolwiek scharakteryzować.
Mały rozstaw osi i kół nie pomagają w tłumieniu nierówności, ale i tak jest całkiem dobrze. Niewielkie dziury są pochłaniane szybko i bez zarzutu. Większe niestety wymuszają nieco czujności za kierownicą, którą warto trzymać oburącz. Może się bowiem zdarzyć, że samochodzik zacznie wesoło podskakiwać, a nam do śmiechu nie będzie. Zasada jest prosta. Jeśli na nierówność trafisz kołem, będzie dobrze, jeśli całą osią może być gorąco, ale bez przesady.
Lifting czy nowe auto?
Czy mamy do czynienia z liftingiem czy jest to nowy, dopracowany model, który można nazwać trzecią generacją? Mam wątpliwości co do tego drugiego. Poza estetyką i jakością materiałów Panda w ogóle się nie zmieniła. Przynajmniej wersja z silnikiem 1,2 l. Mamy co prawda możliwość dokupienia kilku dodatków, których brakowało w poprzedniku.
Jeśli jesteś przywiązany do swojej Pandy, a jednocześnie chciałbyś czegoś nowszego, to śmiało bierz ten model. Niczym Cię nie zaskoczy, to nadal ten sam samochód, który po prostu odświeżono i to nie u kosmetyczki, a u porządnego chirurga plastycznego. Technicznie jednak to nie jest nowa konstrukcja.
Irytujące detale
Byłbym zapomniał o dwóch niezwykle irytujących detalach. Zacznę od wycieraczek. Szybki ruch dźwigienką do siebie w każdym aucie włącza zwykle 3-krotne przetarcie przedniej szyby po wcześniejszym spryskaniu jej płynem. Podobnie jest w Pandzie.
Tylko, że w Pandzie gdy już wytrzesz to co wyleciało z dysz spryskiwacza, a resztki zaczną ładnie przesychać, wycieraczki „wpadają na pomysł”, aby tę resztę rozmazać. Kolejne próby zmycia tych resztek tylko pogarszają sprawę. Nic więc dziwnego, że w bagażniku znalazłem ręczny opryskiwacz wypełniony płynem i grubą rolkę papierowego ręcznika. Na początku myślałem, że to do przecierania karoserii, ale później często korzystałem z tego zestawu.
Drugi, jeszcze bardziej irytujący temat to światła drogowe. Nie, żeby ze światłami było coś nie tak. Świecą normalnie. Chodzi o kontrolkę tychże świateł. Niebieska lampka (jak w każdym samochodzie) świeci w Pandzie tak mocno, tak drażniąco i tak brutalnie, że wolałem nie używać tzw. długich. Masz do wyboru widzieć tyle ile dają światła mijania, albo widzieć kontrolkę świateł drogowych i nic poza tym. Nawet siedzącym z tyłu przeszkadza. Jest jeszcze trzecia, najmniej wygodna, ale i najbardziej kompromisowa opcja. Można sobie zasłonić dłonią tę kontrolkę i jechać trzymając kierownicę drugą ręką. Już wiem dlaczego układ kierowniczy pracuje tak lekko.
Już wiem
Żarty, żartami, ale jeden z liderów wśród producentów małych aut nie zrobił kompletnie nowego modelu. Nowa Panda jest jak pewna woda mineralna reklamowana podczas Euro 2012 jako nowa, bo rozlali ją w puszki z piłką na etykiecie. Gruntowny facelifting – oto mój werdykt.
Trudny wybór
Nowa Panda jest nowa o tyle, o ile omami nas odświeżone body i ładne wnętrze. Reszta się nie zmieniła. Zmieniła się cena i miejsce produkcji. Jeśli chcesz taniego w zakupie i utrzymaniu auta, nie musisz wykupywać resztek starego modelu. Ten będzie równie tani w eksploatacji co poprzednik.
Nie musisz też śpieszyć się gdy chcesz kupić starą Pandę, ponieważ Fiat nawet nie myśli na razie o zakończeniu jej produkcji, bo sprzedaż wygląda nadal całkiem dobrze. Niestety w ofercie pozostała jedynie wersja z silnikiem 1,2 l – dokładnie takim samym jak w testowanym egzemplarzu. Wybór może być trudny bo różnica w cenie nie jest duża.
W kwestii różnicy wyposażenia, które jest nam naprawdę potrzebne, nowa Panda ma tylko kurtyny powietrzne. Reszta to w większości gadżety, których nie znajdziemy u poprzednika. Jeśli chcesz auto z większą ilością takich rzeczy, nowa Panda będzie lepszym wyborem. Różnica pomiędzy najtańszymi, dostępnymi modelami to 5000 zł. Szkoda, że poprzednik nie jest już dostępny z silnikiem 1,3 MultiJet, bo wtedy nowa Panda jako całość byłaby tylko gadżetem. Choć z drugiej strony gadżetem jest model 500, który niedawno Wam prezentowaliśmy.
[plusminus]
+Atrakcyjny i świeży wygląd
+Prostota obsługi
+Ustawny bagażnik
+Typowo miejski układ kierowniczy i zawieszenie
– Silnik 1,2 l
– Technicznie mały progres w stosunku do poprzednika
[/plusminus]
Testowany egzemplarz: | Fiat Panda 1,2 Lounge |
|
Silnik i napęd |
||
Układ i doładowanie: | R4 | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzeczne | |
Rozrząd: | OHC | |
Objętość skokowa: | 1242 cm3 | |
Stopień sprężania: | 11,1 | |
Moc maksymalna: | 69 KM przy 5500 rpm | |
Moment maksymalny: | 102 Nm przy 3000 rpm | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 55,5 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 5-biegowa, manualna | |
Typ napędu: | Przedni | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, średnica 257 mm | |
Hamulce tylne: | Bębnowe, średnica 203 mm | |
Zawieszenie przednie: | Niezależne typu McPherson | |
Zawieszenie tylne: | Belka skrętna | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany elektrycznie | |
Średnica zawracania: | 9,3 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 175/65 R14 | |
Koła, ogumienie tylne: | 175/65 R14 | |
Masy i wymiary |
||
Typ nadwozia: | Hatchback | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | bd | |
Masa własna: | 940 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 13,6 kg/KM | |
Długość: | 3653 mm | |
Szerokość: | 1643 mm | |
Wysokość: | 1551 mm | |
Rozstaw osi: | 2300 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1409 / 1407 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 37 l | |
Pojemność bagażnika: | 225 l | |
Specyfikacja użytkowa |
||
Ładowność maksymalna: | 500 kg | |
Maksymalna masa holowanej przyczepy: | 800 kg | |
Osiągi
|
||
Katalogowo: | ||
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 14,2 s | |
Prędkość maksymalna: | 164 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 6,7 l/100 km | |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,3 l/100 km | |
Zużycie paliwa (mieszane): | 5,2 l/100 km | |
Emisja CO2: | 120 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | bd | |
Cena |
||
Testowany egzemplarz: | 38 400 zł | |
Model od: | 31 990 zł | |
Wersja silnikowa od: | 31 990 zł |