Nowy Opel Corsa to doskonały przykład ewolucji, jaką przechodzi marka i również sam segment miejskich samochodów. Jeździ świetnie, wygląda znakomicie i cieszy za każdym razem, kiedy wsiadasz za kierownicę. Szybko zapominasz o jego francuskim pochodzeniu, tym bardziej że… zrobiono go lepiej.
Lepiej od czego? Od samochodu roku, jakim został Peugeot 208 – techniczny brat Opla Corsy i jednocześnie samochód wcale nie lepszy. Taka jest moja opinia, ponieważ francuskie auto może faktycznie zauroczyć wyglądem, ale pod pewnymi względami przegrywa z Corsą. Wspólna platforma posłużyła obu modelom, ale to niemieckie auto jest o 20 mm szersze. Sylwetka przez to stała się wizualnie niższa i – tu znów moja opinia – jest to najładniejszy opel od dziesięcioleci.
Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, to jedynym elementem naprawdę wspólnym dla obu aut jest nieco za duża klapka osłaniająca wlew paliwa. Reszta to oryginalny projekt Opla. I właściwie to samo można by powiedzieć o wnętrzu, które jedynie w detalach zdradza pochodzenie. Są to:
- Drążek do obsługi automatycznej skrzyni biegów
- Selektor trybów jazdy
- Ekran i obsługa systemu multimediów
- Ekran komputera pokładowego
- Przyciski do elektrycznej regulacji fotela kierowcy
Cała reszta została zaprojektowana od podstaw do nowej Corsy. Przede wszystkim klasyczne koło kierownicy i wskaźniki, do których klienci Opla są przyzwyczajeni. Są czytelne i przejrzyste, ale dobrze, że wzbogacono je o francuski komputer pokładowy, bo moim zdaniem jest lepszy od oplowskiego.
Konstruktorzy nie tylko nadali nowy kształt desce rozdzielczej, ale poprawili jej funkcjonalność. W środkowej części znajdujemy bowiem klasyczne pokrętła do obsługi podstawowych funkcji klimatyzacji. Jeśli chcesz zmienić przepływ powietrza, musisz już wejść w menu na środkowym ekranie, co nie jest zbyt wygodne. Jednak w czasie testu zrobiłem to tylko raz – na nagraniu wideo. Co świadczy o tym, jak sprawnie pracuje układ wentylacji w trybie automatycznym. Dobrze, że Opel zdecydował się także na tradycyjne pokrętło do regulacji natężenia oświetlenia wskaźników, gdyż odszukiwanie tej funkcji we francuskich autach jest wybitnie irytujące. Również pokrętłami reguluje się nagłośnienie.
Kokpit jest zaprojektowany zgodnie z logiką i zasadami ergonomii. Znalazły się miejsca na kubki, butelki czy dużego smartfona, którego można ładować indukcyjnie. Również zgodnie z ergonomią ustawiono względem siebie kierownicę, fotele i pedały, a zakres regulacji dwóch pierwszych jest imponująco duży. Tak duży, że fotel odsunięty maksymalnie w tył powoduje, iż do pedałów przy wzroście 180 cm ledwie dotykałem koniuszkami palców stóp. Z kolei problem mogą mieć wyższe osoby ze względu na ograniczony zakres regulacji wysokości zagłówka. Zmieszczą się takie o wzroście 190 cm, a nawet będą wygodnie siedziały za kierownicą, ale górna krawędź zagłówka sięga im do połowy wysokości głowy. Detal, ale jednak istotny z punktu widzenia konstrukcji samochodu i jest to rzecz do poprawy.
Fotele są wygodne i wraz ze skórzaną tapicerką mają funkcję masażu dla kierowcy. Problem w tym, że skórzana tapicerka nie robi dobrego wrażenia, z niedużych otworów w czasie testu wychodziły białe włoski, a funkcja masażu jest nieprzydatna. Opcja, za którą nie warto dopłacać bagatela 8600 zł.
Z tyłu nowa Corsa nie jest samochodem przestronnym i raczej nie zalecałbym jej do wykorzystywania jako auto dla czterech dorosłych osób. Jeśli z przodu usiądzie osoba mojego wzrostu, to za nią na styk mieści się dziecko w foteliku przodem do kierunku jazdy. To i tak lepiej niż w Fordzie Fieście, w której się nie mieści. Nie znaczy to, że będzie miało ciasno – po prostu zabranie swobody. Natomiast niższe osoby (poniżej 170 cm) usiądą na tylnej kanapie wygodnie.
Bagażnik nie należy do dużych, jest raczej przeciętny. Jego pojemność to 309 litrów. To mniej niż w Seacie Ibizie czy Hyundaiu i20, ale za to więcej niż w Nissanie Micrze czy Fordzie Fieście. Ogólnie rzecz biorąc, całe wnętrze nowej Corsy pokazuje doskonale kierunek rozwoju tego segmentu. Auta klasy B są przeznaczone do wygodnej jazdy dla dwóch osób i mniej wygodnej dla czterech. Nawet jeśli te z tyłu mogą narzekać względem tego, co było w poprzedniej generacji, tak te siedzące z przodu wręcz przeciwnie. Przyjmując założenie, że samochodami tej wielkości zwykle jeździ jedna lub dwie osoby, to kierunek jest słuszny. A jest coś jeszcze.
Jazda Oplem Corsą to przyjemność
Samo przebywanie w aucie to jedno, ale jazda nim to drugi wymiar wygody czy przyjemności. A Corsa pod tym względem gra w pierwszej lidze wraz z m.in. Fordem Fiestą. Ma sprężyste zawieszenie i bardzo dobrze reaguje na polecenia kierowcy. W testowej wersji GS Line zawieszenie jest nieco utwardzone, ale moim zdaniem nieprzesadnie. Tak, jest dość sztywne, jednak wielu kierowców ceni sobie takie nastawy. Auto jest posłuszne w zakręcie z lekką tendencją do podsterowności.
W przeciwieństwie do wzorowego w tej klasie Forda Fiesty system ESP nie dokręca auta do środka zakrętu, kiedy przesadzisz z prędkością. Raczej subtelnie wyhamowuje, niejako dając znać, że wychodzisz poza granicę bezpieczeństwa. Mimo to uważam, że właściwości jezdne Corsy to pierwsza liga segmentu B. Nie wiem natomiast, czy to samo powiedziałbym o aucie w standardowej specyfikacji, innej GS Line, które z pewnością byłoby bardziej komfortowe, ale przypuszczam, że tak.
Przy wysokich prędkościach, na przykład na autostradzie, samochód pewnie trzyma się drogi, a czuły asystent pasa ruchu dba o to, by przy silnym wietrze nie zmienić toru jazdy, co w takich lekkich maluchach się zdarza. To dość ważne, bo Corsa należy do tych aut segmentu B, którymi nie boisz się pojechać 140 km/h i więcej, a które wręcz zachęca do wypadów za miasto. Zwłaszcza z najmocniejszym 130-konnym silnikiem i automatem.
Benzynowy silnik o pojemności 1,2 litra z turbodoładowaniem, to trzycylindrowa konstrukcja. Bardzo dobry temperament tej francuskiej jednostki jest lekko przygaszony automatyczną przekładnią. Jest komfortowa, pracuje przyjemnie, pozwala zredukować obroty przy wyższych prędkościach, ale niestety nie ma w niej za grosz sportowego charakteru. Nawet w trybie sportowym nie sprawia wrażenia takiej, która zachęcałaby do sportowej jazdy. Nie zrozumcie mnie źle, bo automat ten pracuje bardzo dobrze, ale spełnia tylko jedną funkcję – zwiększa komfort.
Dopiero w trybie manualnym można poczuć, jak żywo silnik reaguje na dodanie gazu. Na przyspieszenie do setki wystarcza mu 8,7 s, a prędkość maksymalna to aż 208 km/h. Tu pojawia się jednak „problem” przekładni wielostopniowych. Trudno sensownie używać trybu manualnego, kiedy mamy aż 8 biegów. Po kilku zmianach, które powinny następować stosunkowo często, zapomnisz już jaki bieg masz włączony. Podkreślę raz jeszcze – automat jest bardzo dobry, ale jeśli chcecie auto z naprawdę sportowym charakterem, to wybierzcie słabszy silnik 100-konny, ale z manualem. Tu automat służy głównie do poprawy komfortu m.in. za sprawą długich przełożeń.
Do tego stopnia, że na przykład jadąc do 90 km/h używamy tylko 7 biegów. Ósemka włącza się dopiero w okolicy 100 km/h co powoduje, że w większości sytuacji drogowych nie powinien się włączyć – kiedy mówimy o przepisowej jeździe. Jednocześnie taki zakres przełożeń daje znów wyraźnie do zrozumienia, że naturalnym środowiskiem tego auta nie jest wyłącznie miasto, ale też drogi pozamiejskie, a i na autostradzie czuje się znakomicie.
Efektem tak wysokiego przełożenia ósmego biegu jest stosunkowo niski poziom hałasu, kiedy to przy 140 km/h na obrotomierzu masz tylko 2500 obr./min. Niestety jakoś nie przekłada się to na zużycie paliwa. Przy takiej prędkości wynosi ono 8 l/100 km. To o jakiś litr za dużo w mojej opinii. Również przy 90 km/h nie ma rewelacji – 5,1 l/100 km. Moim zdaniem mogłoby być lepiej, choćby tak jak podczas jazdy typową drogą krajową zgodnie z przepisami, kiedy to zszedłem do 4,8 l/100 km, ale to i tak żadna sensacja. W mieście taka Corsa potrzebuje 6,5 l/100 km. Jeżdżąc na co dzień i to dość dynamicznie, trzeba się liczyć ze spalaniem pomiędzy 6,5 a 7,0 l/100 km. Koniec końców, jak na 130-konne auto to dobry wynik.
Nowy Opel Corsa jest nie tylko bardzo udanym, dobrze zaprojektowanym modelem Opla. Jest też pierwszym od wielu lat oplem z charakterem. A że z francuskim… mnie to jakoś nie przeszkadza. Wręcz stwierdzam, że ten związek wyszedł Oplowi na dobre.
[youtube]https://youtu.be/i99xyrSXPdk[/youtube]
Jeśli chodzi o cenę, to za wersję GS Line trzeba zapłacić 77 650 zł, ale to najbogatsza specyfikacja, a napęd testowego samochodu też jest topowy. Bazowy model kosztuje 49 990 zł. Szczerze, gdybym miał kupić Corsę, to wybrałbym wariant 100-konny z manualem, a wtedy za GS Line zapłaciłbym 66 150 zł. I to jest w mojej opinii optymalny wybór dla kierowców lubiących dynamiczną jazdę. Z kolei osoby ponad wszystko ceniące sobie komfort, kierowałbym ku modelowi w specyfikacji Elegance ze 100-konnym silnikiem i automatem, który kosztuje 72 850 zł. To rozsądna cena za bardzo dobre auto.
Silnik i napęd: |
||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R3, turbo | |
Rodzaj paliwa: | benzyna | |
Objętość skokowa: | 1199 cm3 | |
Moc maksymalna: | 130 KM przy 5500 rpm | |
Moment maksymalny: | 230 Nm przy 1750 rpm | |
Skrzynia biegów: | 8-biegowy automat | |
Typ napędu: | przedni | |
Hamulce: | tarczowe | |
Zawieszenie przednie: | kolumny MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | belka skrętna | |
Koła, ogumienie: | 205/45 R17 | |
Masy i wymiary: |
||
Masa własna: | 1233 kg | |
Ładowność: | 430 kg | |
Długość: | 4060 mm | |
Szerokość: | 1765 mm | |
Wysokość: | 1433 mm | |
Rozstaw osi: | 2538 mm | |
Pojemność bagażnika: | 309 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 8,7 s | |
Prędkość maksymalna: | 208 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | — | 6,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | — | 5,1 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | — | 8,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 5,6-6,0 l/100 km | 6,5 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 49 990 zł | |
Wersja testowa od: | 78 050 zł | |
Diesel od: | 65 350 zł |