Seata Atecę znacie już doskonale. To SUV, który, chociaż nowy, zdążył już zadomowić się na polskich ulicach. Dziś sięgamy do początków tego wozu.
Pierwszą zapowiedzią tego, co teraz widzimy na ulicach, był koncept IBX. Samochód ten zadebiutował w 2011 roku. Dlaczego tak długo czekaliśmy na Atecę? Żeby to zrozumieć, trzeba dojść do tego, po co właściwie tworzy się koncepty.
Samochody koncepcyjne powstają nie tylko po to, by zaprezentować potencjalnym klientom nowe auto czy w celu przedstawienia generalnej wizji przyszłości marki. Relacje działają tu także w drugą stronę. Dzięki konceptowi producent może zobaczyć jak publika reaguje na samochód i zbadać co należy zmienić, by przyszły model bardziej podobał się jego potencjalnym odbiorcom. Dlatego zawsze na początku pojawia się dosyć radykalna forma, a później, niedługo przed autem produkcyjnym, debiutuje koncept bliższy temu, co wkrótce mamy zobaczyć w salonach.
IBX to właśnie ta pierwsza forma dla Ateki. Przypomnijmy, że po drodze była jeszcze mniej radykalna forma o nazwie 20V20, której do produkcyjnego pojazdu nie było już daleko.
Osoby z lepszą pamięcią z pewnością teraz chciałyby wspomnieć o koncepcie Tribu. To właściwie była pierwsza zapowiedź SUV-a Seata. Jednak nie był to model nawet bliski Atece pod względem stylistyki, ponieważ był to wóz z 2007 roku. Tymczasem język stylistyczny, który kreśli Atekę wprowadzono dopiero w 2010 roku konceptem IBE.
Sam Seat IBX był trzydrzwiowym crossoverem, mierzącym 4,26 m długości, 1,8 m szerokości i 1,62 m wysokości. Już w dniu premiery konceptu spekulowano, że samochód, którego nadejście zwiastuje IBX, będzie pojazdem pięciodrzwiowym. To naturalne, ze względu na bardziej praktyczną formę takiego nadwozia. W końcu to właśnie użyteczności oczekujemy od crossoverów.
Atekę od IBX-a różni nie tylko liczba drzwi, ale i napęd. W gamie oferowanego obecnie w salonach crossovera, do dyspozycji mamy silniki benzynowe w rozmiarach od 1,0 do 1,4 l oraz 1,6- i 2-litrowe motory wysokoprężne. IBX tymczasem wyposażony był w jednostkę elektryczną, napędzającą przednie koła. Pojemność akumulatorów, według ówczesnych szacunków, określano na gwarantującą zasięg 45 km. W razie braku energii do akcji miał wkraczać motor spalinowy.
Ostre kształty i wyraźnie narysowane zarysy reflektorów to elementy, które jednoznacznie przetrwały do wersji produkcyjnej. Seat odważnie nakreślił kształty tej maszyny i dzięki temu w salonach możemy spotkać naprawdę nowoczesny wóz, który nie odbiega zanadto od tego, co Seat w pewnym sensie obiecał nam konceptem.