Jaki jest idealny świat elektryka? Dla wersji pick up to amerykańskie bezdroża. Dla modeli z silnikami sportowymi, to tor wyścigowy. A co byłoby idealne dla samochodu elektrycznego? Volvo znalazło taką krainę. To Bornholm.
Wyspa, gdzie cisza jest jedynym sąsiadem
Wybrzeże Bałtyku latem kojarzy nam się raczej z tłumami, hałasem i mało wyszukanymi rozrywkami. Na Bornholmie wszystko jest jednak inaczej. Panuje tam cisza, ludzie są spokojni i nikomu się nie spieszy.
Najbardziej odległe miejsca na wyspie dzieli 45 km. Stacji benzynowych jest niewiele, a paliwo na nich jest drogie. Samochody elektryczne mogą rozwinąć tam skrzydła. I właśnie tam testowano Volvo XC40 Recharge oraz C40. Elektryki wpisują się w krajobraz tego miejsca nie gorzej niż wiatraki.
Świat elektryka, czyli wtapia się w naturę
Bornholm to miejsce, w którym można na chwilę oderwać od świata przepełnionego bodźcami. Jeżeli jakiś kierowca blokuje pas ruchu nieporadnie próbując skręcić w posesję – nikt nie trąbi. Każdy czeka. Na długich prostych pomiędzy miejscowościami obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h.
Nikt nie wisi sobie na zderzaku, nie pogania się długimi światłami, nikt nie wyprzedza, nawet jeśli kierowca przed nim popełnia zbrodnię i jedzie o kilka kilometrów na godzinę wolniej, niż można jechać. Wolna jazda sprzyja oglądaniu widoków dookoła, dosłownie pochłaniania ich oczami.
Po pierwsze na Bornholmie natura nie jest zakłócana bilbordami, reklamami drukowanymi na foliach, plandekach i kartonach. Architektura jest spójna, skromna i dobrze wpisana w krajobraz.
Podczas, gdy nad Bałtykiem powstają obiekty hotelowe widoczne niemal z kosmosu, tutaj próżno szukać budynków wyższych niż trzy kondygnacje. I do tego ta natura.
Bornholm na Północy jest skalisty, pełen klifów, z wieloma miejscami widokowymi jak Jons Kapel. Wybrzeże na Południu jest bardziej monotonne. Kilometrami ciągnie się piaszczysta plaża, na której nigdy nie ma tłoku rodem z polskich kurortów. W wielu miejscach wyspy wstęga szosy wznosi się tak, że widać z niej brzeg morza. Z każdej strony pola, lasy, jeziora, wiatraki, gospodarstwa i miasteczka z kolorowymi domkami. W wielu miejscach mamy ogólnodostępne parkingi, często z łazienkami.
Niektóre drogi dla aut są tak wąskie, że wszyscy muszą z sobą mocno współpracować, by się wyminąć. I nikt się nie spina, nie ciśnie. Z pastwiska przyglądają się temu owce i krowy. Dlatego bezszelestny elektryk pasuje tutaj bardziej niż sportowe auto z burczącym wydechem. Hygge, Lagom, spokój – jak zwał tak zwał. Minuty mijają tam wolno i przyjemnie.
Motoryzacyjna panorama wyspy, czyli świat elektryka
Mieszkańcy Bornholmu wybierają najczęściej niewielkie i skromne samochody. Można spotkać leciwe, kanciaste Volvo, ale wśród nowszych aut dominują pojazdy miejskie i elektryki. Są one ładowane głównie w domach właścicieli.
Połączenie niewielkich odległości, drogiego paliwa (na wyspach ceny paliw zawsze biją rekordy) sprawiają, że elektryk na Bornholmie nie jest kandydatem na drugie auto w rodzinie. Lecz na pierwsze.
Dwa modele, dwie wersje napędowe
Volvo Cars rozpoczęło elektryfikację od swojego najmniejszego modelu. Jako pierwszy debiutował model XC40 Recharge z napędem na cztery koła z dwoma elektrycznymi silnikami o łącznej mocy 408 KM. Pojemność jego akumulatora wynosi 78 kWh brutto (75 kWh netto). Sprint do setki to 4,9 s, prędkość maksymalna: 180 km/h, a dopuszczalna masa holowanej przyczepy to 1500 kg.
Od kilku miesięcy na polskim rynku można nabyć także XC40 Recharge z jednym silnikiem elektrycznym o mocy 231 KM przekazującym napęd na przednią oś. Do setki rozpędza się w 7,6 s, a pojemność akumulatora wynosi 69 kWh.
Każda z odmian ma podobny zasięg: około 400 km. Poza XC40, takie same odmiany napędowe znajdziemy w modelu C40. Na Bornholmie testowane były mocniejsze odmiany XC40 i C40 oraz XC40 z jednym silnikiem.
Podczas jazd, wszyscy „wczuwają się w klimat wyspy”. Na liczniku elektrycznego Volvo pojawia się średnia wartość zużycia energii: 14,4 kWh/100 km. To dla kanciastego SUV-a rewelacyjny wynik. Wersja z dwoma silnikami pochłania 17,7 kWh/100 km. Na Bornholmie deklarowany zasięg pokrywa się z rzeczywistością.
Elektryki – najbliższe perspektywy
Volvo Cars zapowiedziało, że do 2030 roku wygasi produkcję samochodów z jakimkolwiek silnikiem spalinowym na pokładzie. Unia Europejska chce, by w 2035 roku nie dało się zarejestrować już żadnego nowego auta osobowego z silnikiem spalinowym. Dotyczy to również hybryd i hybryd plug-in.
Znacznie wcześniej samochodów spalinowych chce się pozbyć Norwegia. Dania i Holandia też rozważają odejście od aut spalinowych przynajmniej 5 lat wcześniej niż cała Unia. Po drodze będą kolejne regulacje dotyczące zmniejszania emisji CO2 w autach osobowych. Elektryfikacja przyspiesza w wielu krajach w wyniku polityki fiskalnej i lokalnych regulacji. Wiele europejskich krajów zezwala na wjazd do centrów miast wyłącznie autom zeroemisyjnym.
Swoją cegiełkę ostatnio zaczyna dokładać wysoka cena benzyny i oleju napędowego oraz coraz częstsze łączenie przydomowych ładowarek z instalacjami fotowoltaicznymi. Volvo dodatkowo gwarantuje, że bateria trakcyjna samochodu po ośmiu latach lub do przebiegu 160 000 km utrzyma przynajmniej 70% pojemności baterii.
JEŻELI CHCESZ POZNAĆ ELEKTRYKA W KRAKOWIE. DZWOŃ
Czy na dziś elektryk to samochód dla każdego? Zapewne jeszcze nie. Ale liczba osób dla których staje się on sensowną alternatywą cały czas się powiększa. Nie tylko na Bornholmie.