Zazwyczaj słyszymy, że samochody niszczą przyrodę, zatruwają środowisko i wpływają na emisję gazów cieplarnianych. Tymczasem prawda jest nieco inna…

SONY DSC
SONY DSC

Polacy nie są wybitnymi znawcami fizyki, matematyki, techniki czy ekonomii, a w efekcie populiści mają tutaj ogromne pole do popisu. Wystarczy tylko dużo mówić (niekoniecznie na temat), przekonywać podając bezsensowne dane (przecież nikt tego nie sprawdzi), a można zyskać duży poklask i zaufanie społeczne (szczególnie wśród tych, których nie stać na konkretny asortyment i przez to czują się oszukani).
Typowym przykładem tych populistycznych sloganów jest motoryzacja, która ponoć dramatycznie niszczy atmosferę i ogranicza swobodę życia. Wyjściem z sytuacji jest zmuszenie nabywców nowych aut do zakupu modeli elektrycznych („normalni ludzie”, najwięcej krzyczący, kupują sprowadzone używki bo -jak mówią- tylko na to ich stać).
Niestety analiza tego problemu jest bardziej skomplikowana niż puste slogany. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) spalenie 1 l benzyny powoduje powstanie 2370g CO₂, a spalenie 1 l oleju napędowego – 2650 g CO₂. Wynika stąd, że samochody są bardziej ekologiczne, gdy zużywają mniejsze ilości paliwa. To zaś jest tylko wówczas gdy mają nowe technologie napędu, oraz jadą jednostajnie na trasie, zamiast ciągłego stawania i ruszania, jak ma to miejsce w miastach które nie mają obwodnic. Tym samym mniejsza emisja jest możliwa tylko w chwili najnowszych technologii i wówczas gdy wybudowane są drogi szybkiego ruchu i obwodnice.

SONY DSC
SONY DSC

Chyba, że na drodze budowy są akurat motyle lub żaby, bo w tym wypadku nie można budować i tak w koło Macieju: ...czemuś głupi bom biedny, czemuś biedny bom głupi…

Dodatkowo warto pamiętać, że to nie motoryzacja jest największym niszczycielem przyrody. Według dokładnych wyliczeń IPCC źródła emisji CO₂ na świecie rozkładają się następująco: energetyka – 25,9%, przemysł – 19,4%, gospodarka leśna – 17,4%, rolnictwo – 13,5 %, transport – 13,1%, gospodarstwa domowe – 7,9%, ścieki – 2,8%. Należy przy tym zauważyć że na wartość pokazaną jako transport i wynoszącą 13,1% składa się kilka czynników: samochody osobowe (6,0%), kolej, lotnictwo i żegluga (3,6%), a także ciężarówki (3,5%).

SONY DSC
SONY DSC

tych danych wynika też, że samochody elektryczne w Polsce to bezsens i populistka. O ile w Norwegii, gdzie prąd elektryczna jest uzyskiwany z elektrowni wodnych i wiatrowych, samochody elektryczne są konsekwentną strategią działań Państwa, o tyle w Polsce wprowadzenie miliona, czy nawet stu tysięcy aut elektrycznych, wymusi zwiększenie prac elektrowni (a pamiętajmy, że wg zapewnień rządzących, bogactwem naszego kraju jest przecież węgiel i elektronie węglowe) i w efekcie… wyemitujemy więcej gazów cieplarnianych niż gdybyśmy jeździli nadal samochodami spalinowymi.

Ale przyznacie jak to brzmi: „W Polsce mamy milion samochodów elektrycznych”,,,, Ekologia przez duże E…
Bogusław Korzeniowski

Poprzedni wpis Następny wpis