Jeśli czytaliście drugą część tego cyklu, to pewnie pamiętacie, że druga generacja Forda Bronco nie była zbyt długo w sprzedaży, ponieważ na premierę czekała już trzecia. Nie okazała się takim hitem, ale do dziś to jeden z najbardziej charakterystycznych modeli.
Właściwie to premiera trzeciej generacji była wymuszona nie tylko przez fakt, że była gotowa do produkcji. To również pewne standaryzowanie gamy Forda sprawiło, że musiał pojawić się w salonach. Chodzi o to, że w 1980 r. Ford miał gotową siódmą generację F-serii, czyli model F-150, na którym oparto konstrukcję Bronco. Jeśli by Bronco debiutowało później, to klienci i tak by wiedzieli, jak będzie wyglądać, a stary model stałby się mniej atrakcyjny. Dlatego zarówno F-150 jak i nowe Bronco trafiło do sprzedaży w 1980 r.
Samochód pozostał pełnowymiarowym SUV-em z dwudrzwiowym nadwoziem i twardą zabudową tylnej części, którą zamieniono w stosunku do Serii F w przedział pasażerski. Zachowano niemal te same rozmiary co w poprzedniku, więc nadwozie ma 4,58 m długości przy rozstawie osi 2,64 m. Nowy front nadał mu jednak nowocześniejszego wyglądu, a także lepszy współczynnik oporu powietrza.
Większe zmiany zaszły pod autem. W układzie jezdnym wykorzystano ciekawe rozwiązanie przedniego zawieszenia. Most napędowy Dana 44 nie jest sztywny, lecz tworzy układ niezależny o nazwie Ford TTB (Twin Traction Beam), który co ciekawe, jest rozwinięciem konstrukcji Twin I-Beam stosowanej w Serii F już w latach 60. Tu różnica polega na tym, że Bronco ma napęd na cztery koła, a pickup z osią Twin I-Beam nie. Dzięki temu Bronco pozostało pełnoprawnym samochodem terenowym, ale z lepszymi właściwościami na drogach utwardzonych. Z tyłu pozostawiono tradycyjne rozwiązanie ze sztywnym mostem i piórowymi resorami wzdłużnymi, dokładnie takie jak w pickupie F-150.
O dobre zachowanie zarówno w terenie jak i na szosie dbają mocne jednostki napędowe. Bazową stanowiła 6-cylindrowa rzędówka Ford 300 o pojemności 4,9 litra, konfigurowana tylko z przekładnią manualną. Podstawowe V8 Ford 302 miało niemal tę samą pojemność – 5,0 l – ale za to moc podniesioną ze 117 do 136 KM. Ten motor był łączony z przekładnią manualną lub 3-biegowym automatem. Wyżej pozycjonowana była jednostka 5.8 o mocy 142 KM, a w 1985 r. pojawił się silnik 5.0 z wtryskiem paliwa, generujący 152 KM lub 190 KM. Topową odmianą jest 5.8 HO o mocy 211 KM. Niestety masa Bronco zawsze przekraczała 2 tony, więc o superosiągach nie było mowy, choć trzeba przyznać, że jak na te czasy sprint do setki w 12 s robił wrażenie w tak wielkim aucie.
Nawet jak na dzisiejsze czasy, Bronco trzeciej generacji jest samochodem bardzo wygodnym, głównie za sprawą miękkich foteli o grubych siedziskach. Oczywiście dotyczy to topowych wersji, takich jak XLT czy Eddie Bauer. Szczególnie tej drugiej z fotelami, które równie dobrze moglibyście postawić w salonie. Jednak największą zaletą Bronco była jego wszechstronność. Dość oszczędne silniki, przyjemnie pracujące w każdych warunkach zawieszenie oraz napęd na cztery koła czyniły z tego SUV-a samochód na każdą drogę. Do tego wnętrze z szeroką kanapą i dużym bagażnikiem, mogło służyć zarówno jako miejsce dla rodziny jak i dla grona najbliższych znajomych, jadących na przykład na polowanie.
Mimo to Ford Bronco produkowany w latach 1980-1986 nie cieszył się aż tak dużym popytem jak Bronco drugiej generacji. W pierwszym roku sprzedano 44 tys. aut, co było niezłym wynikiem, ale o 33 tys. sztuk gorszym niż w roku 1978. Najlepsze wyniki Ford notował w dwóch ostatnich latach produkcji, kiedy to z salonów wyjechało odpowiednio 54 tys. i 62 tys. samochodów. W czasie produkcji Bronco trzeciej generacji powstało też… Bronco II, ale nie jako odrodzenie drugiej generacji, lecz jako oddzielny model, o którym opowiem wam w kolejnej części cyklu.
Przeczytaj także:
Historia Forda Bronco – cz. 1: początki
Historia Forda Bronco – cz. 2: w oczekiwaniu na rozwój sytuacji