Miałem okazję jeździć jednym z 799 wyprodukowanych egzemplarzy Seata Leona Cupra R. Musiałem po tym zmienić zdanie na kilka tematów i przedefiniować niektóre z używanych przeze mnie określeń.
Czym jest naprawdę Seat Leon Cupra R? To nie jest jakiś tam wymyślony przez Seata model limitowany, który przyniesie kokosy. Choć kosztuje 182 100 zł, zatem można by tak przypuszczać. Czy jest to ekskluzywna wersja, która będzie z biegiem lat zyskiwać na wartości? Mam wrażenie, że nie ma na to szans.
Leon Cupra R jest wstępem do nowej marki Cupra. Pokazuje nam, czego możemy się spodziewać po ich samochodach. Chociażby po Cupra Leonie – tak będzie się nazywał gorący hatchback tej marki. Jednak zostanie zbudowany już na bazie nowej generacji kompakta. Cupra R to pożegnanie obecnej, a jednocześnie zapowiedź emocji, jakich będzie można doświadczyć kupując Cuprę Leona.
Nieprzypadkowo Seat Leon Cupra R jest stylistycznie zbliżony do tego, co proponuje marka Cupra – szaromatowy lakier i miedziane elementy wykończenia nadwozia oraz wnętrza, ale jeszcze z logo Seata. Elementy aerodynamiczne wykonano z włókna węglowego realnie podnoszą cenę auta. Pod maską nie ma dużych różnic w stosunku do Cupry 300. Z jednej strony tylko 10 KM więcej, ale z drugiej – o wiele lepsze osiągi. Oczywiście nie chodzi o przyspieszenie do setki w 5,8 s czy też prędkość maksymalną 250 km/h.
Seat zapowiedział ten model jako ich najmocniejszy jaki kiedykolwiek powstał i powstanie. Fakt. Jednak różnica 10 KM w stosunku do wciąż oferowanej Cupry 300 to drobiazg. Co więcej, wersja z przekładnią DSG ma dokładnie 300-konny motor. Tu jednak nie chodzi o moc.
Nie, nie chodzi też o moment obrotowy – 380 Nm w zakresie 1500-5700 obr./min. – który wydaje się znacznie wyższy przez krótsze zestopniowanie kapitalnie pracującej skrzyni biegów. Tu chodzi o przyczepność z piekła rodem.
Trzyma się drogi – to pierwsze z pojęć, które musiałem sobie przedefiniować. Sięgam pamięcią i myślę, co trzyma się drogi tak dobrze… hmm Porsche 911 Turbo S… więcej nie pamiętam. Choć i tu miałbym wątpliwości.
Tu nawet nie chodzi o to, kiedy pojawia się poślizg, czy w ogóle się pojawia, albo jak auto zachowuje się na granicy. Wywołanie poślizgu w Cuprze R wydaje się tak dalekie od rzeczywistości, że choć jeździłem przeróżnymi, w tym sportowymi samochodami, nie pamiętam takiego uczucia. Nie mówię, że nie ma aut drogowych o takiej przyczepności. Ale ja takich nie prowadziłem.
Pokonując zakręt za zakrętem czułem się jak w bolidzie. Auto jest przyklejone do asfaltu – to kolejne pojęcie, które jak już teraz wiem, wcześniej było przeze mnie nadużywane. Leon Cupra R klei się do drogi jak mało który samochód. Na wyjściu z łuku z wciśniętym pedałem gazu pomaga mechaniczna szpera, która „trzyma” kierownicę we właściwym kącie, a oba koła ze skutecznością urzędu skarbowego wyciskają resztki trakcji. Tak mocno, że choć chciałem dojść do jej granicy, to nie mogłem, bo mam jeszcze trochę rozumu. Może gdybym testował ten wóz na torze… Niestety pierwsze jazdy odbywały się na czeskich drogach publicznych.
Od razu pomyślałem o aerodynamice, ale przecież Cupra R nie ma skrzydła z WRC, dyfuzora z LMP i przedniego zderzaka rodem z DTM. To nie może być aerodynamika, choć Seat deklaruje zwiększenie docisku o 12,5 proc.
To w dużej mierze zasługa fenomenalnych opon Michelin Pilot Sport Cup 2. Mają tylko trochę bieżnika, przez co kleją się do asfaltu niewiarygodnie, a są standardowym wyposażeniem każdego Leona Cupra R. Oczywiście przy tak dużej przyczepności ogumienia, hamulce szybko mogą wyzionąć ducha, ale nie te. Sygnowane przez Brembo, opatrzone logo Audi, mają z przodu tarcze o średnicy 370 mm. Dwutłoczkowe zaciski skutecznie hamują grzeszne zapędy kierowcy. Z tyłu mniejsze tarcze 310 mm stabilizują pojazd nawet w zakręcie.
A propos stabilizacji. Na pokładzie Cupry R jest sportowy system ESC, ale nawet w ustawieniu standardowym (czyt. najbardziej czułym) włączył mi się podczas dzikiej jazdy tylko raz… na hopce, gdy cztery koła oderwały się na ułamek sekundy od drogi.
Hot hatch nie byłby pełnowartościowy, gdyby nie odpowiednie wyposażenie wnętrza. Seat nie przesadził na tym polu, ale zaspokoił moje wymagania w pełni. Kierownica jest zamszowa i trzyma się skóry na dłoniach jak opony asfaltu. Fotele zapewniają odpowiednie podparcie tułowia na zakrętach, ale i dobre podparcie ud w trasie, przez co są też wygodne. Reszta jest praktycznie jak w każdym Seacie z jednym wyjątkiem, do którego mam zastrzeżenie. Srebrnobiałe tarcze wskaźników są bardzo nieczytelne.
Zastanawiacie się pewnie, czy Seat Leon Cupra R jest już maszyną na tor, czy jeszcze normalnym, codziennym autem sportowym. Jak najbardziej tym drugim. Z tym wszystkim co oferuje, wydaje się być lepszy od wszystkiego, co obecnie jest dostępne na rynku. W tej klasie mocy i z przednim napędem rzecz jasne.
Jest też zdecydowanie najdroższym hot hatchem w swojej klasie. Tak jak wspomniałem, kosztuje 182 100 zł w wersji 310 KM z manualną skrzynią biegów lub 187 500 zł z 300-konnym silnikiem i automatem DSG. To dużo, ale na liście opcji nie ma niczego, ponieważ Cupra R jest wyposażona we wszystko, co możecie znaleźć w cenniku Leona. Jak mało który samochód w tej klasie ma wygrawerowany numer seryjny, jeden z 799, z czego tylko 13 sztuk trafi do Polski. To zdecydowanie maszyna dla konesera, który jest gotów wyłożyć dużo pieniędzy tylko po to, by mieć wyjątkowe auto. Ja uważam, że takie jest i czułem się wyjątkowo prowadząc egzemplarz nr 004/799. Jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci.
W materiale wykorzystano zdjęcia prasowe.