Co ma wspólnego kultowy japoński samurai Nissan GT-R z firmą stylistyczną Italdesign? Ogólnie nic, ale 50 sztuk najnowszej wersji całkiem sporo. Ta wyjątkowa konstrukcja doczeka się zaledwie 50 egzemplarzy. Wyróżnia się… praktycznie wszystkim.
Od swojej premiery w 2007 roku Nissan GT-R zmieniał się pięciokrotnie, ale na zliczenie wszystkich wersji specjalnych i mniej specjalnych może nie wystarczyć palców obu rąk. Te najbardziej znane to: Black Edition, Spec V, Egoist, Pure Edition, Nismo, 45th Anniversary, 50th Anniversary, Track Edition, N Attack… to tylko te oficjalnie, prezentowane na różnego rodzaju salonach samochodowych. GT-R Italdesign jako jedyny nigdy nie pojawił się na salonie samochodowym w wersji produkcyjnej, bowiem debiutuje w tym wyjątkowym roku 2020, kiedy to nie ma mowy o żadnych imprezach masowych.
Szkoda, bo to pierwszy GT-R, który naprawdę wyróżnia się na tle wersji podstawowej. Nie tylko dodatkami czy modyfikacjami mechanicznymi, ale też, a raczej przede wszystkim stylistyką. Może nie każdemu przypadnie do gustu, ale ze znalezieniem 50 nabywców nie będzie problemu. Dlaczego tylu?
Ponieważ auto pokazano – w wersji przedprodukcyjnej – w ubiegłym roku, kiedy oznaczenie GT-R w Nissanie obchodziło swoje 50. urodziny. I tak jest dobrze, bo Nissan pierwotnie planował wyprodukowanie tylko jednego egzemplarza nie na sprzedaż, ale to Italdesign, które też w ubiegłym roku obchodziło 50. rocznicę powstania, miało ogromny wpływ na decyzję o wypuszczeniu 50 aut na sprzedaż. To z ich linii Automobili Speciali będą zjeżdżały ostatecznie wykończone samochody.
Wszystko zaczęło się od pokazanego w 2018 roku konceptu GT-R50. Samochód był tak bardzo inny niż standardowy GT-R, że nikt tego projektu nie traktował jako punkt wyjścia do budowy samochodu produkcyjnego. Główną inspiracją przy jego tworzeniu był prototyp 2020 Vision Gran Turismo z roku 2014. Po 2 latach od premiery konceptu mamy go.
Italdesign bazujący na wersji Nismo został zaprezentowany na torze im. Tazio Nuvolariego we włoskiej Cervesinie. Co ciekawe, pomijając samą bazę, jest to samochód w pewnym sensie włosko-japoński, zaprojektowany wspólnie i będący tak samo nissanem jak italdesignem. Przykładowo aerodynamikę testowano we Włoszech, nie w Japoniii. Ale wbrew pozorom za stylistykę odpowiada Nissan. Natomiast produkcję nadwozia powierzono już włoskiemu studio.
Pod maską pracuje 3,8-litrowe V6 podkręcone przez Nismo do 720 KM i 780 Nm . Co ciekawe w liczbie określającej moc maksymalną tez ukryto pewien przekaz, który odnosi się do 50. rocznicy. Chodzi o to, że 720 to o 50 proc. więcej niż 480. A 480 KM miał pierwszy produkcyjny Nissan GT-R z 2007 r.
Pierwsze egzemplarze wycenione na 990 tys. euro (ok. 4,4 mln zł) zjadą do klientów w 2021 roku. Tu już nie ma żadnej symboliki, również w cenie.