Ford Mustang od połowy lat 60. niezmiennie kojarzy się ze sportowym amerykańskim samochodem o topornych kształtach. Są one typowe dla tego auta od początku jego historii.
Mustang miał być z założenia przeznaczony głównie dla młodych osób lubiących szybką jazdę i dysponujących odpowiednią ilością gotówki. Sukces został osiągnięty i klienci tłumie stawiali się w salonach Forda po nowe, atrakcyjne auto. O ile do stylizacji samochodu i jednostek napędowych pod jego maską nie można mieć większych zastrzeżeń, o tyle prowadzenie tego narowistego konia już nie było takie łatwe.
Z czasem co prawda sukcesywnie poprawiano trakcję, ale nadal prowadziło się ono „po amerykańsku”. Ponadto jego europejscy użytkownicy nie mogli przyzwyczaić się do zbyt słabych hamulców i ospałej automatycznej skrzyni biegów.
Wypuszczając na rynek kolejne generacje, Ford coraz bardziej starał się przypodobać Europejczykom, przez co Mustang pod koniec lat 70. stracił swój pierwotny styl i stał się nieco bezpłciowym coupé. Mimo to nadal sprzedawał się rewelacyjnie.
W połowie lat 90. Ford wypuścił na rynek IV generację Mustanga, która miała być powrotem do korzeni. Design konstrukcji nabrał nieco agresywniejszych kształtów, a na atrapie chłodnicy znów pojawił się kultowy znaczek. Samochód stanowił co prawda pewien przełom, ale jego stylizacja nadal nie była tym, czego oczekiwali klienci.
Rewolucja przyszła w 2004 roku, kiedy to na targach motoryzacyjnych w Detroit zaprezentowano V generację Mustanga. Wszyscy oniemieli z wrażenia. Nowy Mustang znów wyglądał jak ten sprzed 40 lat. Okrągłe reflektory, szeroki przedni grill, specyficzne felgi i charakterystyczne dzielone na trzy części tylne reflektory.
Rok później do oferty dołączyła topowa wersja GT500 Shelby, a w 2010 roku pony car przeszedł gruntowną modernizację. Jego designem zajął się Doug Gaffka – projektant, który dwa lata wcześniej przygotował wersję Bullitt nawiązującą do słynnej produkcji filmowej z lat 60. ze Steve’em McQueenem w roli głównej. Model po liftingu to jednak zupełnie inna bajka, więc skupmy się na tym z pierwszych lat produkcji.
W ofercie silnikowej jest jeden motor V6 (3,7 l, 305 KM) i aż cztery jednostki V8. Najsłabsza z nich ma 4,0 l pojemności i 213 KM, nieco mocniejsza, oznaczona symbolem GT, może rozwijać od 305 do 315 KM wyciąganych z 4,6 l. Pod maską może pracować też silnik 5,0 l generujący moc 415 KM. Jeśli komuś to nie wystarcza, musi rozejrzeć się za wersjami GT500 Shelby (500 KM), GT500 Shelby KR (540 KM) lub Shelby GT-500 Super Snake (630 KM), w których pracuje 5,4-litrowe V8.
Niezależnie od wersji trzeba się liczyć z bardzo wysokim spalaniem. Tak naprawdę zależy ono nie tylko od wersji silnikowej, ale też od stylu jazdy kierowcy. Podstawowe wersje silnikowe przy tzw. lekkiej stopie palą około 7-8 l/100 km podczas jazdy poza miastem, mocniejsze spokojnie przekroczą barierę 30 l/100 km zarówno w czasie jazdy miejskiej, jak i w cyklu mieszanym.
To całkiem sporo, ale otrzymujemy za to stado koni gotowych reagujących błyskawicznie na każdy ruch prawej nogi. A co warto sprawdzić w Fordzie Mustangu V przed zakupem? Przede wszystkim osprzęt silnika, a zwłaszcza cewki zapłonowe i pompę paliwa – te elementy nie należą do zbyt trwałych. Koniecznie trzeba obejrzeć też samochód pod kątem rdzy, która lubi pojawiać się na podszybiach, masce, nadkolach, a nawet progach.
Ze względu na sportowy charakter auta niekiedy uszkodzeniu ulegają: dyferencjał, skrzynia biegów oraz sprzęgło. Aby mieć pewność, że wybrany egzemplarz jest bezwypadkowy, warto odwiedzić ASO lub wziąć ze sobą zaufanego blacharza.
Warto też dokładnie sprawdzić historię samochodu na podstawie numeru VIN. Pomocna będzie w tym przypadku baza danych aut pochodzących z USA. Co prawda za skorzystanie z niej trzeba zapłacić, ale dowiemy się, czy upatrzony samochód nie został za oceanem przeznaczony do kasacji.
Ford Mustang nie jest autem doskonałym – w zakresie jakości wykonania i możliwości trakcyjnych zarówno europejskie, jak i japońskie auta biją go na głowę. Jest jednak samochodem kultowym i ludzi, którzy go wybierają, w ogóle te niedoskonałości nie interesują. Liczy się przede wszystkim oryginalny amerykański design, bulgoczący silnik V8, napęd na tylne koła, doskonałe osiągi i ogromna dawka emocji podczas jazdy. Wszyscy się za nim oglądają i wszyscy go kochają.