Hyundai Santa Fe nie najlepiej przyjął się na rynku europejskim, za to odniósł sukces za oceanem. Aby trafić do szerszego grona odbiorców, nowy model znacząco zmieniono. Zmieniono zdecydowanie na plus. Przyjrzyjmy się mu.
Poprzednik należał do segmentu dużych SUV-ów, który u nas zdominowali niemieccy producenci. Choć Santa Fe dobrze przyjął się w Ameryce, dla europejskich klientów był raczej czymś niszowym. Zalet mu nie brakowało, ale Europejczycy mają nieco inny gust. W przeciwieństwie do Amerykanów klienci na Starym Kontynencie bardziej zwracają uwagę na wygląd niż na wielkość samochodu.
Nowy model poszedł drogą potrzeb. Zbyt zachowawczy wygląd ginął w dużej grupie konkurentów. Sukces rynkowy Range Rovera Evoque pokazał, że podobnie jak w segmencie samochodów sportowych, tak i w klasie SUV atrakcyjny design i sportowy charakter to klucz do sukcesu.
Linia nowego Hyundaia Santa Fe to efekt wprowadzania w kolejnych modelach koreańskiego producenta nurtu Storm Edge. Mimo dużych rozmiarów udało się zaprojektować zadziorne, opływowe i jednocześnie sportowe nadwozie, które łączy najlepsze cechy samochodu SUV i kombi i40 (uznawane przez wielu za jedno z najładniejszych aut klasy średniej).
Potężny grill i skośne reflektory główne wraz z podobnymi przeciwmgłowymi przypominają kompaktowy model i30. Wyraźne przetłoczenia na bokach karoserii i wznosząca się ku tylnym oknom linia boczna tworzą harmonijną całość z nie mniej udanym tyłem, który podkreślają wąskie światła i spojler dachowy.
Stylistycznej nudy nie ma również wewnątrz. Deska rozdzielcza projektowana przez fanów filmów science fiction, z niebieskim podświetleniem, daje jasno do zrozumienia, że kierowca w tym aucie jest najważniejszy. Duży ekran, niezbyt liczne przyciski obsługi i ładna kierownica kontynuują sportowe aspiracje podkreślane przez design nadwozia. Wszystko zaprojektowane zgodnie z zasadami ergonomii i dobrze wykończone.
Często samochody bardziej lub mniej sportowe tracą na przestrzeni, ale nie Santa Fe. Już poprzednik dawał mnóstwo miejsca pasażerom, co zostało docenione przez odbiorców zza kontynentu. Nie zmienił się rozstaw osi, jedynie wydłużono nadwozie o 30 mm, a także zmniejszono masę własną. Podobnie jak w poprzedniku w nowym Santa Fe są trzy rzędy siedzeń.
Bagażnik ma pojemność 585 l, i to bez rezygnacji z pełnowymiarowego koła zapasowego. Auto można obciążyć ładunkiem o masie aż 700-800 kg w zależności od wersji wyposażeniowej i silnikowej. Maksymalna masa przyczepy to 2,5 tony. Jak widać, Hyundai Santa Fe to coś więcej niż tylko atrakcyjny wygląd. To nie tylko samochód do lansowania się w mieście, ale także pełnowartościowy pojazd sportowo-rekreacyjny.
Zawieszenie Hyundaia Santa Fe to klasyczna kolumna MacPhersona z przodu i układ wielowahaczowy z tyłu. System hamulcowy składa się z czterech tarcz hamulcowych, przednie są wentylowane. Układ zawieszenia zapewnia prześwit o wartości 185 mm.
Na polskim rynku Hyundai oferuje jedną z dwóch jednostek napędowych. Są to silniki wysokoprężne o pojemności 2,0 i 2,2 l CRDi. Mniejszy ma 150 KM i 383 Nm, a większy 197 KM i 421 Nm. Są to sprawdzone silniki stosowane w poprzedniej generacji Santa Fe. Na innych rynkach są dostępne dodatkowo silniki benzynowe 2,4 i 3,3 l z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Ten większy jest oferowany tylko za oceanem.
Większy z silników wysokoprężnych może być łączony z przekładnią automatyczną Shifttronic o 6 przełożeniach z możliwością manualnej zmiany biegów. Standardem będzie manualna przekładnia o tej samej liczbie biegów.
Producent obiecuje przyspieszenie do 100 km/h na poziomie 9,4 s w przypadku odmiany 2WD z większym silnikiem 2,2 CRDi. Prędkość maksymalna to 190 km/h. Spalanie tej jednostki to 5,6 l/100 km w cyklu mieszanym. W połączeniu z automatem spalanie wzrasta o niespełna litr na 100 km.
Do przeniesienia napędu na cztery koła użyto elektronicznie sterowanego sprzęgła z możliwością blokady. Układ ten współpracuje z układem hamulcowym poprzez kontrolę trakcji i systemem stabilizacji pojazdu z zarządzaniem stabilnością przyczepy.
Dużo czasu i uwagi poświęcono bezpieczeństwu czynnemu, ale nie zaniedbano też bezpieczeństwa biernego. W każdej specyfikacji wyposażenia w standardzie są poduszki czołowe, boczne oraz kurtyny dla wszystkich pasażerów, a kolana kierowcy zabezpiecza w razie wypadku dodatkowa poduszka. Nie zapomniano również o aktywnym systemie ochrony pieszych. Nie jest żadną tajemnicą, że Hyundai w testach zderzeniowych Euro NCAP chce zdobyć 5 gwiazdek i znaleźć się w czołówce najbezpieczniejszych aut świata.
Skoro już jesteśmy przy wyposażeniu, Hyundai tradycyjnie nie poskąpił elementów ułatwiających i umilających jazdę. Santa Fe występuje w odmianach: Style, Premium i Execcutive. Już w najtańszej Style na pokładzie znajduje się praktycznie wszystko, czego potrzebują kierowca i komplet pasażerów. W wyższych wersjach jest m.in. kluczyk zbliżeniowy z funkcją start/stop, kolorowy wyświetlacz LCD komputera pokładowego, inteligentny system wspomagający parkowanie SPAS czy adaptacyjne reflektory ksenonowe.
Jazdę uprzyjemni sprzęt audio z 10 głośnikami i systemem Bluetooth handsfree oraz wejściami USB/iPod i minijack. Nie mniej wartościowe są: dwustrefowa klimatyzacja z nawiewami w trzech rzędach siedzeń, jonizator powietrza oraz panoramiczny przeszklony dach, dostępny za dodatkową opłatą 5000 zł.
Producent poza trzema pakietami wyposażenia oferuje 12 kolorów lakieru, a także koła o rozmiarach od 17 do 19 cali.
Ceny modelu zaczynają się od 129 900 zł dla odmiany 5-osobowej, z napędem 2WD. Za dodatkowy rząd siedzeń trzeba dopłacić 5000 zł. 8000 zł wynosi dopłata do 5-osobowej wersji z napędem na cztery koła. Za automatyczną skrzynię biegów Huyndai życzy sobie jedynie 6000 zł, dla modelu z silnikiem 2,2 CRDi kosztującego minimum 157 900 zł.
Nowy Hyundai Santa Fe, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, a także ogromnego ix55, jest w stanie zawojować rynek europejski nie tylko korzystną ceną, ale także oryginalnym, udanym designem oraz bardzo bogatym wyposażeniem.