
Rozpoczął się sezon wakacyjnych wyjazdów. Jeśli w najbliższym czasie planujecie podróż za granicę, powinniście dokładnie poznać przepisy drogowe w krajach, do których się wybieracie. Nikt nie chce przecież już na wstępie zepsuć sobie wakacji.
Duża część Polaków w wakacje z pewnością odwiedzi Niemcy. Co może zaskoczyć kierowców w tym kraju? Przede wszystkim surowe kary za nieutrzymywanie odpowiedniej odległości od poprzedzającego auta, czyli za jazdę na tak zwanym zderzaku. Za takie przewinienie grozi mandat w wysokości 500 euro (podobny przepis obowiązuje również we Francji).

Przejeżdżając przez niemieckie miasta, należy uważać na pieszych i rowerzystów. Nawet jeśli nieumyślnie potrącimy taką osobę i nie dozna ona żadnych obrażeń, to i tak zostanie wszczęte specjalne postępowanie.
Jadąc do Niemiec, koniecznie zadbajmy o dobry stan techniczny auta. Tamtejsza policja może przeprowadzić szczegółową kontrolę pojazdu i – jeśli wykryje nawet błahą usterkę – wlepić mandat na kwotę kilkuset euro. Oprócz kosztów poniesionych z tytułu mandatu trzeba będzie zapłacić dodatkowo za odholowanie auta do serwisu w celu usunięcia usterki. Podobne kary grożą za naprawianie samochodu w nieodpowiednim miejscu.

Odwiedzając zachodnich sąsiadów, powinniśmy wziąć ze sobą większą ilość gotówki na ewentualne mandaty. Jeśli nie będziemy w stanie zapłacić mandatu od ręki, musimy się liczyć nawet z możliwością zarekwirowania auta. Jak widać, przepisy w Niemczech nie są pobłażliwe dla kierowców z zagranicy.
W Czechach wymagane jest odpowiednie wyposażenie pojazdu. Oprócz apteczki i trójkąta ostrzegawczego trzeba wozić ze sobą zestaw żarówek i odblaskową kamizelkę. Teoretycznie zestaw zapasowych żarówek nie jest wymagany w przypadku aut z ksenonami, ale dla świętego spokoju lepiej go mieć. Przedmioty jakie należy mieć w swoim pojeździe teoretycznie reguluje konwencja wiedeńska na podstawie wymagań kraju, w którym samochód jest zarejestrowany, jednak nikt nie będzie się przecież kłócił z tamtejszą policją.

Jeśli chcemy skorzystać z dróg ekspresowych lub autostrad, musimy wykupić specjalne winiety. Ich ceny wahają się od około 200 do ponad 1000 koron w zależności od okresu, przez jaki będziemy z nich korzystać. Podobne przepisy dotyczące wyposażenia i winiet obowiązują również na Słowacji, jednak tam oprócz wyżej wymienionego wyposażenia trzeba mieć jeszcze linkę holowniczą.
Kolejnym obleganym przez Polaków krajem są Węgry. Poruszając się samochodem po tym kraju, należy pamiętać o tym, żeby przed każdym przejściem dla pieszych zwolnić. W mieście do 30 km/h, a poza nim do 40 km/h.

Na Węgrzech obowiązują też specyficzne przepisy dotyczące świateł mijania. Należy je włączać zawsze, niezależnie od pory dania, ale tylko poza trenem zabudowanym. W mieście można je spokojnie zgasić.
Pomimo zakończenia Euro 2012 wielu Polaków zapewne zechce odwiedzić naszych wschodnich sąsiadów i przekonać się, jak to piłkarskie wydarzenie wpłynęło na Ukrainę. Niestety, wyjazd nie będzie już tak sielankowy jak w przypadku podróży do Czech, na Słowację czy do państw Europy Zachodniej. Słabej jakości drogi, kilkugodzinne kolejki na granicy i uciążliwa milicja wyłudzająca łapówki to część utrudnień, na jakie trzeba się przygotować.

Zaraz po przekroczeniu granicy trzeba uiścić tak zwaną opłatę ekologiczną. Bardzo często służby celne i milicja wyłudzają pieniądze za dodatkowe ubezpieczenie, a także za opłatę klimatyczną. Niestety, zwykle zapłacenie tych wszystkich haraczy jest konieczne, chyba że ktoś chce spędzić na granicy kilka godzin.
Przed wyjazdem na Ukrainę trzeba sprawdzić ważność paszportu. Czas do wygaśnięcia dokumentu nie może być krótszy niż pół roku. Jeżeli chcemy spędzić u wschodnich sąsiadów dłużej niż 90 dni, musimy wykupić wizę. Przekraczając granicę, nie zapomnijmy zabrać ze sobą karty migracyjnej.

Co jeszcze może zaskoczyć na Ukrainie? Oprócz uciążliwej biurokracji – notoryczne łamanie przez kierowców podstawowych przepisów. Jazda nocą bez włączonych świateł, nieużywanie kierunkowskazów czy ścinanie zakrętów to norma.