Miesiąc temu pisaliśmy o trudnych początkach historii japońskiej marki Suzuki, teraz przyszedł czas na kolejną część. Tym razem rozpoczniemy od połowy lat 50. Co działo się dalej?
W 1954 roku, czyli rok po premierze motocykla Diamond Free, firma wytwarzała już 6000 egzemplarzy miesięcznie. W związku z tym zdecydowano się zmienić jej nazwę na Suzuki Motor Corporation. Rok później Japończykom w końcu udało się skonstruować projekt samochodu Suzulight, który trafił do produkcji seryjnej. Był to niewielki miejski pojazd zaliczany do tzw. kei carów.
Projekt w dużym stopniu bazował na nowoczesnej konstrukcji Lloyd LP400 z Niemiec, choć na początku rozważano skorzystanie z rozwiązań technicznych takich aut jak Citroën 2CV czy Renault 4CV. Pod maską Suzulight pracował dwusuwowy silnik o skromnej pojemności 359,66 cm³. Miał on być przede wszystkim oszczędny. Samochód był wyposażony również w kilka ciekawych rozwiązań, które wyprzedzały swoją epokę. Zarówno w przednim, jak i tylnym zawieszeniu wykorzystano podwójne wahacze i sprężyny śrubowe, zastosowano także zębatkową przekładnię kierowniczą. Lloyd również miał pod karoserią te nowoczesne rozwiązania, w końcu Suzulight na nim bazowało.
Kei cara sprzedawano w trzech rodzajach nadwozia. Były to: sedan (SS), minivan (SL) i pick-up (SP). Ceny wahały się od 390 000 do 420 000 jenów. Wiosną 1956 roku do oferty dołączyła dostawcza furgonetka (SD). W tym samym czasie zwiększono pojemność silnika do 360,88 cm³, jego moc szacowana była wówczas na 18 KM. Z powodu marnego stanu japońskich dróg zdecydowano się również na zastąpienie nowoczesnego zawieszenia z podwójnymi wahaczami archaicznymi, ale bardziej trwałymi resorami piórowymi. Samochód nie prowadził się już tak dobrze, ale za to znacznie rzadziej odwiedzał mechanika.
Ponieważ nikt nie produkował wówczas opon mniejszych niż 16 cali, jesienią 1955 roku Japończycy skorzystali z okazji i wypuścili na rynek 14-calowe opony. Poprzednie, większe koła ledwo mieściły się w nadkolach. Samochód gościł w ofercie Suzuki aż do 1969 roku. Przez ten czas stale go modyfikowano.
W 1954 roku oprócz nowoczesnego auta Japończycy wprowadzili na rynek nową serię motocykli o oryginalnej nazwie Colleda. Słowo „colleda” w języku japońskim oznacza po prostu „to jest to!”. Pierwszy z nich, Colleda CO, był raczej motorowerem niż motocyklem z prawdziwego zdarzenia. Źródłem jego napędu był 4-konny silniczek o maleńkiej pojemności 90 cm³. Aby móc prowadzić taki jednoślad w Japonii, nie trzeba było mieć prawa jazdy ani na motocykl, ani na samochód. Dzięki temu marka Suzuki mogła dotrzeć do szerokiego grona klientów.
Colleda CO była dla firmy maszyną przełomową. Dlaczego? To pierwszy japoński motocykl (motorower) wyposażony w prędkościomierz wkomponowany w reflektor. Moment obrotowy przekazywany był na tylne koło za pośrednictwem 3-biegowej skrzyni ręcznej, a dzięki mocnej ramie i solidnemu bagażnikowi jednoślad doskonale radził sobie z przewożeniem towarów.
Colleda CO zdobyła ogromną popularność, ale już rok po rozpoczęciu jej sprzedaży japońskie władze zakazały jazdy małolitrażowymi motocyklami bez prawa jazdy. Ponieważ produkcja jednośladu z tak niewielkim silnikiem okazała się nieopłacalna, Japończycy zastąpili wersję CO znacznie mocniejszą odmianą COX, która wykorzystywała jednostki napędowe o pojemnościach 102 i 123 cm³. Motocykl stale udoskonalano, wprowadzając do oferty coraz mocniejsze silniki. Najnowocześniejsze konstrukcje miały 20-konny silnik i 6-stopniową przekładnię. Już za miesiąc dowiecie się więcej na temat nowszych aut i motocykli Suzuki.
Zobacz poprzednią część serii:
[blo-link-inner href=”http://blog.pgd.pl/od-krosien-tkackich-przez-kryzys-az-po-produkcje-motocykli-cz-1″]Od krosien tkackich, przez kryzys, aż po produkcję motocykli [historia Suzuki cz. 1][/blo-link-inner]