Wróć na główną stronę Grupy PGD

Wybierz markę

Nissan zaskoczył wiele osób ogłaszając pod koniec 1996 roku, że wraca do wyścigów długodystansowych. Celem było zwycięstwo w Le Mans, a bronią miał być nowy wóz kategorii GT1 – model R390 GT1.

Japończycy mieli ogromne doświadczenie w wyścigach długodystansowych – szczególnie w USA, gdzie zespół Nissana od wielu lat wystawiał prototypy w klasie GTP (ta kategoria to amerykański odpowiednik Grupy C). Niestety wyścigi prototypów praktycznie zniknęły na początku lat 90. i dopiero renesans samochodów klasy GT sprawił, że Nissan ponownie chciał wkroczyć w świat zawodów wielogodzinnych.

Regulamin Le Mans na 1997 rok dopuszczał do startów bolidy kliku klas, w tym samochody GT. Trzeba jednak zaznaczyć, że maszyny tej ostatniej kategorii coraz bardziej przypominały prototypy niż „zwykłe” sportowe maszyny, rzadko, bo rzadko, ale widywane na drogach.

Prototyp Nissana R390 GT1

Z całej grupy aut klasy GT1 startujących w Le Mans (tu faworytem było Porsche), to właśnie Nissan najbardziej przypominał maszynę Grupy C. Wóz był dość krótki i zwarty. Jak na prawdziwe superauto przystało w R390 GT1 silnik był umieszczony centralnie. A była to jednostka V8 o objętości skokowej 3,5 l. Przy tak małej objętości motor mógł być wspomagany dwiema turbosprężarkami. Silnik rozwijał moc około 650 KM i moment obrotowy na poziomie 700 Nm.

Firma Xtrac dostarczyła 6-biegową sekwencyjną skrzynię przekładniową, która moc przenosiła wyłącznie na tylne koła. Między kołami a skrzynią znajdował się mechanizm różnicowy o regulowanym tarciu wewnętrznym.

Zgodnie z regulacjami organizatora zawodów (ACO) bolid miał węglowe hamulce i ważył nie mniej niż 1000 kg (z kierowcą poniżej 1100 kg). Niska waga to w dużej mierze zasługa kompozytowego nadwozia japońskiej maszyny.

Auto z 1997 roku

Nissan wystawił trzy wozy w Le Mans w 1997 roku. Już w kwalifikacjach okazało się, że R390 GT1 są piekielnie szybkie (szczególnie, gdy za sterami siedział Eric van de Poele). Po starcie auta szybko znalazły się w czołówce, ale po kilku godzinach pojawiły się pierwsze problemy ze skrzyniami biegów.

Niestety wkrótce było jasne, że jedna naprawa każdej ze skrzyń to za mało. Samochody zjeżdżały do boksów kilkakrotnie, a mechanicy uwijali się jak w ukropie, by doprowadzić je do stanu używalności.

Ostatecznie zespół wycofał dwa z trzech aut. Jedyny pozostały na torze bolid Nissana dojechał do mety dopiero na 12. miejscu tracąc aż 66 okrążeń do zwycięzcy.

Słaby wynik nie zniechęcił Japończyków do podjęcia kolejnej próby. Na rok 1998 przygotowano usprawnioną maszynę. Poprawki szły w dwóch kierunkach. Tym widocznym usprawnieniem było nowe, dłuższe nadwozie. Karoseria miała lepsze własności aerodynamiczne – stawiała mniejszy opór w porównaniu z zeszłoroczną i dawała większy docisk aerodynamiczny.

Bolid z 1998 roku – widać wyraźnie dłuższy tył w porównaniu ze starszą konstrukcją

Drugą sprawą było usunięcie najważniejszej bolączki zeszłorocznego samochodu, a więc wyeliminowanie awarii skrzyń biegów. Nowe Nissany przejechały kilkanaście tysięcy kilometrów w ramach testów, co miało, jak się potem okazało ogromne znaczenie jeśli chodzi o trwałość bolidów.

Wyścig w 1998 roku był jednym z najsilniej obsadzonych w historii Le Mans. Pojawiły się nowe wersje Porsche 911 GT1, po wielu, wielu latach wrócił Mercedes, pokazał się amerykański Panoz, przyjechała Toyota ze swoją TS020 i wreszcie był też Nissan. Te wszystkie maszyny należały do klasy GT1, a oprócz nich startowały też równie szybkie pojazdy LMP1 (np. BMW).

W kwalifikacjach Nissany wypadły nieco gorzej niż rok wcześniej – ustąpiły pola niesamowicie szybkim Mercedesom, Porsche i Toyotom. W samym wyścigu Nissany nie nadążały ani za Mercedesami, ani za Toyotami. Były też nieco wolniejsze od Porsche. Miały jednak tę zaletę (podobnie jak Porsche), że tego roku nie dopadały ich żadne awarie. Nieco kosztem prędkości R390 GT1 stały się bardzo mało awaryjne. Miało to swoje ogromne plusy. Co prawda na początku zawodów Toyoty i Mercedesy uciekły Nissanom, ale wkrótce awarie wyeliminowały niemieckie wozy z walki, a japońskie skazały na długie postoje w celu naprawy… skrzyń biegów.

Tymczasem Nissany jechały tylko trochę wolniej od Porsche, ale na tyle szybko i bez przygód, żeby ukończyć zawody na najniższym stopniu podium. O tym Toyota i Mercedes tego roku mogły tylko pomarzyć.

Po Le Mans 1998 Nissan zrezygnował ze startów w kategorii GT1 (wkrótce przemianowano ją na GTP) i skupił się na budowie prototypu klasy LMP1. Niestety nowy wóz nie osiągnął większych sukcesów.

Drogowy Nissan R390 GT1 zbudowany na bazie wozu z 1998 roku.

Warto też wspomnieć, że R390 GT1 dostępny był w wersji drogowej. Regulamin GT1 nakazywał budowę takich aut. Trudno powiedzieć ile dokładnie powstało ulicznych Nissanów, ale najprawdopodobniej tylko trzy (dwa na bazie wersji z 1998 roku i jeden bazujący na starszym aucie). Auto bazowało na wyścigowej wersji z 1998 roku i miało 3,5-litrowy silnik o mocy 550 KM, który pozwalał maszynie osiągnąć prędkość 320 km/h.

Poprzedni wpis Następny wpis

    Szukasz auta dla siebie?
    Wypełnij formularz, a my się z Tobą skontaktujemy!