Dawno, dawno temu ( w roku 2012) miałem okazję uczestniczyć w konferencji w Stuttgarcie, gdzie premierę miał Mercedes Citan. Prowadzący wykład neurolog wyjaśniał wówczas pracę mózgu i udowadniał, że debiutujący Citan będzie postrzegany najwyżej w swej klasie. Przypomniałem sobie tę prezentację, gdyż w roku 2025 moje neurony biegały inaczej i wyraźnie rozochocone podskakiwały w innym kierunku. Przeprowadzając test Forda Transita Connect zauważyłem bowiem, że to właśnie ten model mnie zauroczył. Nowy Connect nie jest bowiem zwykłym lekkim samochodem dostawczym, ale modelem dla wymagających, bo z cechami kombivana. Aha, kto samochód zna i właśnie szukał najlepszej oferty, to doskonale trafił, bo jeszcze trwa rocznikowa wyprzedaż dostawczych Fordów. Gama dostawczaków Forda jest bogata i obejmuje nie tylko bohatera testu tego czy innego, jakim był choćby test E-Transita.
Przypisanie testowanego Connecta do kategorii aut dostawczych jest oczywiste z uwagi na jego przeznaczenie, ładowność i nadwozie typu van. Jednak jako furgon, zwany często blaszanką, ma on wiele cech (głównie z obszaru wyposażenia), właściwych samochodom osobowym. A wszystko zaczyna się od podstawy projektowej, jaką jest platforma, która w nowej wersji popularnego modelu daje więcej możliwości.
Test Forda Transita Connect na platformie MQB
W przypadku Connecta, który na rynek trafił dopiero kilkanaście miesięcy temu, konstruktorzy Forda skorzystali z doświadczenia grupy VW. Zastosowali bowiem tę samą, co w modelu Caddy platformę MQB Przełomowe w przypadku lekkiego samochodu dostawczego rozwiązanie zaowocowało trzema bardzo istotnymi efektami. Przede wszystkim jest to powiększenie wnętrza. Po drugie – stworzenie możliwości wprowadzenia wielu rozwiązań technologicznych, które są stosowane w najnowszych modelach samochodów osobowych. A dodatkowo – unifikacja większej liczby części, która korzystnie wpłynęła na finalną cenę dostawczego Forda.
Przejście na platformę MQB, którego efektem jest zwiększenie wielkości auta, zdecydowanie lepiej niż moje odczucia z testu, obrazują liczby. Transita Connect możemy mieć w wersji o długości 4500 mm (L1) lub 4853 mm (L2). Wybór długości zawdzięczmy dwóm rozstawom osi, wynoszącym 2755 mm dla wersji L1 lub 2970 mm dla wersji L2. W obu przypadkach nadało to naszemu Fordowi zarówno dynamicznego wyglądu, jak i przyczyniło się do zwiększenia przestrzeni bagażowej. Projektanci wykorzystali też możliwości techniczne, jakie daje platforma, aby stworzyć całkowicie przeprojektowane nadwozie vana. To między innymi dlatego test Forda Transita Connect tak cudownie ożywił moje neurony.
Nowy Connect oferuje wyjątkową pojemność przestrzeni ładunkowej i ładowność. W obu wersjach długości zmieścimy dwie standardowe europalety. Dokładne wymiary przestrzeni bagażowej dla wersji L1 i L2 to:
» Pojemność przestrzeni ładunkowej – 3,1 m3 lub 3,7 m3;
» Długość przestrzeni ładunkowej [mm] – 1929 mm lub 2150 mm;
» Maksymalna szerokość przestrzeni ładunkowej – 1628 mm;
» Szerokość przestrzeni ładunkowej pomiędzy nadkolami – 1230 mm;
» Wysokość przestrzeni ładunkowej – 1275 mm.
Nieźle, prawda?
Także pod względem technicznym nadwozie Transita Connect ma wiele nowych cech. Są to między innymi bezkluczykowy system Ford KeyFree oraz nowe reflektory LED. Z rzetelności dodaję, że są one opcją za dopłatą 3 000 złotych. Nawet w wyższej wersji wyposażenie (Limited), którą przeprowadzałem test Forda Transita Connect.
Cyfrowy kokpit i cyfrowe przyciski dotykowe
Przestrzeń przed kierowcą to kwintesencja współczesnej technologii, jaką mamy w autach osobowych. Kierowca ma do dyspozycji dwa dziesięciocalowe wyświetlacze i – za pośrednictwem systemu informacyjno-rozrywkowego – bezprzewodową łączność z Android Auto i Apple CarPlay. Na środku deski rozdzielczej mamy cyfrowy tablet, którym wygodnie sterujemy wszystkimi nastawami auta oraz nawigacją Discover Pro. Zaraz gdy rozpoczynałem test Forda Transita Connect w nowej odsłonie, naszła mnie refleksja, że w kokpicie jest tak, jak w najnowszych osobówkach. Zresztą identyczne są też cyfrowe przyciski świateł. Obrotowy przełącznik świateł przechodzi tym samym do historii, a jego zadanie przejmuje panel przycisków „Light & Sight”. Znajduje się on na jednej linii wzroku i sterowania, po lewej stronie kierownicy i jest zintegrowany z systemem infotainment. Podróż uprzyjemnią także nowe, wydajne, oświetlenie wewnętrzne LED oraz gniazda dla zewnętrznych urządzeń zasilanych przez USB-C.
Nowe systemy wspomagania kierowcy
Jak wspomniałem na początku, zaletą zastosowania platformy MQB jest także wprowadzenie nowych technologii. Uniwersalna platforma stosowana w różnych modelach samochodów, musi bowiem pasować i do najtańszego, i do najdroższego auta. W związku z tym musi pozwalać na wyposażenie jej we wszystkie systemy Assist. Oczywiście niektóre z nich nie są wykorzystywane w tańszych wersjach, gdyż byłyby dla pewnej części klientów zbędnym i drogim dodatkiem. Jednocześnie jednak ta powszechność sprawia, że ceny wielu systemów uległy znacznemu obniżeniu i stały się bardziej dostępne. Wersja, którą przeprowadzałem test Forda Transita Connect, miała w standardzie całkiem ładną listę wyposażenia w układy bezpieczeństwa. Były to m.in.:
» Assist – system zapobiegania kolizjom z funkcją rozpoznawania pieszych i rowerzystów;
» Tempomat z inteligentnym ogranicznikiem prędkości;
» Driver Alert – system monitorowania koncentracji kierowcy;
» Lane Keeping Aid z funkcją wykrywania krawędzi jezdni; co szczególnie ważne, gdy pasy nie są wymalowane;
» Traffic Sign Recognition – system rozpoznawania znaków;
» System monitorowania martwego pola widzenia w lusterkach z funkcją ostrzegania o pojazdach nadjeżdżających z boku podczas wyjazdu tyłem z miejsca parkingowego;
» Adatpive Cruise Control – tempomat adaptacyjny z funkcją automatycznego zatrzymania i ponownego rozpoczęcia jazdy.
Dzięki temu bogactwu systemów, przeprowadzając test Forda Transita Connect mógłbym ustawić tempomat adaptacyjny (minimalną odległość oraz prędkość) i puścić kierownicę. Nasz dostawczak jechałby wtedy sam, reagując na zmieniające się warunki na drodze i na zakręty na trasie. Oczywiście po pewnym czasie czujniki, nie wyczuwając dłoni na kierownicy, podniosłyby alarm, dlatego nawet tego nie próbowałem. To oczywiście żarcik, bo przecież nie odrywałem rąk od kierownicy ze względów bezpieczeństwa. Nie zmienia to faktu, że dostawczy Ford może jeździć autonomicznie, jak wiele samochodów osobowych.
Nowością, jaką przywiózł nowy Connect, jest również asystent skrętu – standardowa funkcja w ramach systemu Front Assist. Asystent skrętu pomaga uniknąć zderzenia podczas wykonywania manewru skrętu i przecinania przeciwległego pasa ruchu.
Test Forda Transita Connect – wnioski zasadnicze
Nowy Transit Connect ma również nowe czterocylindrowe silniki 2,0 EcoBlue o mocach 102 KM i 122 KM. W obu wersjach silnikowych zastosowano nowy system podwójnego wtrysku. Dzięki dwóm katalizatorom SCR i osiągniętemu w ten sposób podwójnemu wtryskowi AdBlue, układ znacznie obniża poziom emisji tlenków azotu (NOx). Efekt: nowe silniki nowego Transita Connect należą do najczystszych turbodoładowanych silników wysokoprężnych w światowej motoryzacji.
Test Forda Transita Connect przeprowadzałem wersją z najmocniejszą dieslowską jednostką 122 KM (moment obrotowy 320 Nm w zakresie 1600-2500 obr./min). Silnik współpracował z automatyczną siedmiobiegową skrzynią przekładniową PowerShift. Taka kombinacja sprawiła, że testowany dostawczak spisywał się lepiej niż wiele modeli osobowych. Prędkość maksymalna samochodu to 180 km/h, a przyspieszenie do setki – 11 sekund. Oczywiście nikt nie kupuje auta dostawczego, aby poszaleć, jednak przejazd Connectem trasy Warszawa-Kraków ze średnią prędkością 98 km/h robi wrażenie. Przy dynamicznej jeździe rośnie oczywiście zużycie paliwa, które w tej części testu wyniosło 6,3 l/100 km. Katalogowe spalanie średnie wynosi natomiast 5,7 l/100 km.
Najważniejsze jest jednak spalanie w normalnym ruchu, w warunkach w jakich Transit Connect będzie najczęściej eksploatowany. I przyznaję, że podczas jazdy z prędkością do 100 km/h moje neurony kierowały się do szufladki „Fantastyczny model”. Zużycie paliwa wynosiło bowiem wówczas około 5 l/100 km. W mieście, przy częstym ruszaniu z miejsca, test Forda Transita Connect wykazywał zużycie paliwa na poziomie 6-6,3 l/100 km. On jest naprawdę EcoBlue! Na kierunek ruchu moich rozochoconych neuronów wpływał jeszcze jeden bardzo istotny atut. Podczas normalnej eksploatacji – szybszy przejazd z Warszawy do Krakowa i jazda miejska/podmiejska – zbiornik wystarczył na 900 kilometrów!
A może hybrydowy Transit Connect jest jeszcze lepszym wyborem?
Podzieliłem się opiniami, jakie przyniósł mój test Forda Transita Connect, z dyrektorem sprzedaży samochodów dostawczych marki Ford w Grupie PGD – Mateuszem Pruchnikiem. On natomiast zwrócił szczególną uwagę na nowość w gamie, jaką jest Connect z napędem hybrydowym Plug-In o mocy 150 koni. – To strzał w dziesiątkę dla osób poszukujących małego samochodu dostawczego, który będzie najlepszym i najtańszym w eksploatacji autem do przemieszczania się po centrach miast – mówi Mateusz Pruchnik. – Samochód może przejechać w trybie zeroemisyjnym nawet 110 kilometrów, co w przypadku działalności miejsko-podmiejskiej jest dla większości użytkowników wystarczającym zasięgiem. A to znacznie obniża koszt codziennych przejazdów, zwłaszcza gdy ładujemy auto z gniazdka 230 V lub Wall Boxa. Ekspert od samochodów dostawczych podpowiada jednocześnie, że to dobry moment na podjęcie decyzji o zakupie dostawczego Forda. Oto bowiem Connect w limitowanej liczbie egzemplarzy jest teraz dostępny w wyprzedaży rocznika z upustem do nawet 16 400 złotych.
Test Forda Transita Connect – podsumowanie
Zanim napiszę słowo końcowe, musi pojawić się łyżeczka dziegciu w tej beczce miodu. Zrozumiałym z uwagi na konstrukcję Connecta jest wyższy poziom dźwięków dobiegających do kabiny – toż to przecież blaszanka. Trzeba przyznać, że jako samochód dostawczy Transit Connect jest rewelacyjnie dopracowany pod względem komfortu akustycznego. Nie czarujmy się jednak – przy klasycznych mininvanach nie ma nawet co stanąć. Tym bardziej, kiedy jedzie się z pustą ładownią, jak ja przeprowadzając test Forda Transita Connect. Nadwozie staje się wówczas pudłem rezonansowym w najczystszej postaci.
Niezaprzeczalnym atutem jest za to komfort foteli i zapewniona widoczność z kabiny. Oczywiście, jak należy oczekiwać od dobrego samochodu dostawczego, kierowca ma też zapewnione wspaniale miejsce pracy. Praktyczną przestrzeń na dokumenty i różności niezbędne kurierom czy transportowcom tworzą głęboko wyprofilowana deska rozdzielcza i duża półka nad szybą.
Lekki samochód dostawczy jest narzędziem pracy głównie w mieście i na krótkich trasach. Cechy, jakie objawił test Forda Transita Connect, dowodzą, że model sprawdzi się w tych warunkach w stu procentach. Jest bowiem pojemny, wygodny, komfortowy i ekonomiczny; taki dostawczak w wersji Premium. Czy ktoś akurat szuka takiego samochodu, czy też nie, jednakowo zapraszam do odbycia jazdy testowej. Dla osób użytkujących obecnie Transita Connect jazda próbna będzie fantastycznym doświadczeniem zmian, jakie Ford w nim wprowadził. Będzie więc pewną (i dobrą) informacją na przyszłość.
Test, tekst i zdjęcia: Bogusław Korzeniowski
Test Forda Transita Connect – galeria zdjęć