Suzuki Swift to tak lubiany i budzący sympatię od pierwszego wejrzenia samochód miejski, że wielu uznaje go nawet za kultowy. Szczególnie w kolorze żółtym i w wersji Sport. Sam miejski model Suzuki mile łączy charakterystyczny styl z przyjemnością prowadzenia. Jednak to dopiero test Swifta w pełni pokazał, jak bije sportowe serce marki. Swift Sport ma – wiadomo – najmocniejszy silnik (129 KM). Ale też jego stylistyka i podzespoły jezdne otrzymały odpowiednią szczyptę sportowego wasabi.
Poprzedni test Swifta (z silnikiem 1,2) skłonił mnie do wniosku, że samochód jest idealnym kompanem w mieście, ale brak mu sportowej werwy. Wprawdzie styl mocnej sylwetki, stworzony dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości i szerokiemu rozstawowi kół, jest manifestacją dynamiki, to za sercem sportowca tęskniłem. Niby różnica w pojemności silnika to tylko 0,2 litra, ale DualJet 1,2 aż o 46 koni mniej. Jego 83 KM czynią samochód ekonomicznym i wystarczająco dynamicznym do jazd miejskich. Jednakże osobom lubiącym energiczną jazdę na trasie mocy może brakować. I właśnie dla tych, którym najbardziej odpowiada wielkość segmentu B, a lubią dynamicznie pocisnąć, jest Suzuki Sport. Jeśli nie prezentem, to może być wspaniałym celem na Nowy Rok.
Sportowy sznyt Swift Sport
Test Swifta Sport musi (jak naturalnie każdy test) zacząć się od pierwszego spojrzenia. Już z daleka każdy zauważy różnice w stosunku do podstawowej wersji Suzuki Swift. Z przodu mamy nowy kształt wlotu powietrza i inaczej stylizowany zderzak. Z tyłu zderzak ma nakładkę w kształcie dyfuzora aerodynamicznego, a dodatkowo jest tam podwójna końcówka układu wydechowego. Są też spojlery progowe i spojler dachowy, i koła jakby większe… a, siedemnastocalowe. Wszystkie elementy doskonale współgrają z czarnymi słupkami nadwozia i klamką drzwi tylnych, ukrytą w ich górnej części.
Mile zaskoczony efektownym stylem nadwozia, otwieram drzwi i mój zachwyt wzrasta. Pierwsze co cieszy oczy, to fotele kubełkowe. Są one zintegrowane z zagłówkami, przez co mamy skojarzenie z modelem rajdowym. Wyposażenie Suzuki Swift w obszarze komfortu absolutnie nie przywodzi jednak na myśl surowości rajdówki. Obejmuje ono to, czego dziś w samochodach chcemy, a nawet coś więcej. Są zatem automatyczna klimatyzacja, system multimedialny z kamerą cofania i nawigacją 3D, system kluczyka elektronicznego, automatyczne światła, reflektory LED (mijania i drogowe) i światła do jazdy dziennej LED. Za „coś więcej” pozwalamy sobie uznać tempomat adaptacyjny i podgrzewane przednie fotele, bo w segmencie B nie występują one powszechnie.
Sportowe serce wspomagane przez mild hybrid
Z przyjemnością zasiadam w fotelu, szybko dopasowuję ustawienia i naciśnięcia przycisku uruchomienia silnika. Od razy rozlega się rasowy dźwięk wskazujący, że pod maską wersji Sport gra inny silnik niż w wersji bazowej. A przecież nie jest to jakiś potwór, gdyż ma zaledwie 1,4 litra. Jednakże silnik 1.4 BOOSTERJET z bezpośrednim wtryskiem i turbodoładowaniem sprawił że nasz test Swifta Sport przebiegał nad wyraz dynamicznie. Silnik ten ma system bezpośredniego wtrysku, który korzysta z siedmiootworowych dysz wtryskiwaczy. Taki system zapewniają wysoką atomizację paliwa. Dzięki temu wydajność jednostki napędowej wzrasta, a spaliny są lepiej oczyszczone. Układ turbodoładowania w standardowych warunkach ma domyślnie zamknięty zawór regulacji ciśnienia, zapewniając błyskawiczną reakcję na działania kierowcy podczas normalnej jazdy. Otwiera się natomiast podczas powolnej jazdy, aby zminimalizować zużycie paliwa.
Z silnikiem współpracuje układ typu mild hybrid. Obejmuje on:
– zintegrowany 48-woltowy starter/generator ISG 10 kW, wspomagający silnik momentem obrotowym (50 Nm);
– akumulator litowo-jonowy (48V) oraz
– przetwornicę (48V do 12V).
W sumie układ ten rozwija moc 129 KM i moment obrotowy 235 Nm w zakresie 2000-3000 obr./min.
Podniesienie napięcia pozwala efektywniej wykorzystywać walory silnika elektrycznego do zwiększania momentu obrotowego podczas ruszania i przyspieszania. Ponadto system ten posiada nową funkcję pracy na biegu jałowym, która eliminuje zużycie paliwa podczas wytracania prędkości. Nowe rozwiązanie pomaga zatem, wraz z obniżeniem spalania, ograniczyć emisję CO2.
Test Swifta na trasie, czyli sprawdzam
Dodaję gazu i ruszam w trasę. Moją uwagę zwraca płynnie pracująca, sześciobiegowa ręczna skrzynia biegów, która maksymalizuje osiągi kompaktowego silnika turbo. Zmiana biegów, dzięki krótkiemu skokowi lewarka i zastosowaniu podwójnego synchronizatora trzeciego biegu, ma typowo sportowy charakter i daje odpowiednie wyczucie oporu. Także praca układu sprzęgła została zoptymalizowana, co wpływa na poprawę kontroli w różnych warunkach jazdy.Jeżeli chodzi zestaw wskaźników, to muszę przyznać, że już jeżdżąc tradycyjnymi wersjami Swifta miałem pozytywne wrażenie . W wersji Sport dawał on jednak jeszcze lepsze odczucia. O ile satynowane obramowania dodają czarnemu wnętrzu elegancji i przyciągają wzrok do dwóch centralnie umieszczonych wskaźników, to informacyjny kolorowy ekran LCD jest dla tej wersji wprost stworzony. Zaawansowany ekran LCD TFT o przekątnej 4,2 cala wyświetla szereg informacji i stanowi centrum zestawu wskaźników, by pokazywać kierowcy dokładne i łatwo zrozumiałe dane o zachowaniu i działaniu pojazdu. Najważniejsze jednak jest to, że na ekranie widzimy m.in. przeciążenia działające na samochód, obroty silnika i wartość momentu obrotowego, a także zastosowanie przyspieszenia i hamowania.
Najbardziej efektowny jest wskaźnik prezentujący przyspieszenia/opóźnienie, czyli punkt poruszający się obszarze koła. Podczas dynamicznej jazdy można bowiem obserwować, jak czują się pasażerowie, których ciało jest przesuwane jako punkt na wyświetlaczu LCD.
Karoseria, czyli kręgosłup samochodu
Swift Sport korzysta z platformy nowej generacji HEARTECT. Dzięki niej zyskujemy na zwiększeniu sztywności podwozia, poprawie bezpieczeństwa na drodze oraz podniesieniu osiągów. Niska masa pojazdu (zaledwie 1020 kg) wydajnie zwiększa zaś stabilność jazdy i obniża zużycie paliwa.
Przednie kolumny i tylne amortyzatory są odpowiednio przystosowane do wymogów zawieszenia. Stabilizator przedni ma służyć wyłącznie zapewnieniu lepszej sztywności zawieszenia. Z kolei zestrojenie sprężyn śrubowych zapewnia optymalną równowagę pomiędzy elastycznością ruchu a wysoką sztywnością. Nowy Swift Sport przekracza zatem kolejną granicę, zapewniając kierowcy wyjątkową równowagę pomiędzy niesamowitą zwrotnością a trzymaniem się drogi. Ponieważ na tory wyścigowe jeździmy rzadko, to bardzo ważną jest kolejna cecha, którą wykazał nasz test Swifta. Suzuki Swift Sport, nie jest modelem idealnym na tor wyścigowy, ale dzięki temu nie jest utrapieniem na progach zwalniających, czy torowiskach tramwajowych. Swift w sportowej wersji pozostał wygodnym samochodem, a zyskał bardziej energiczny silnik. Prędkość maksymalna Swifta Sport to 220 km/h, a do setki przyspiesza w 9,1 sekundy.
Pełnowymiarowy test Swifta a katalogowe zużycie paliwa
Według danych katalogowych najmocniejszy Swift (przypominam – 129 KM) zużywa w mieście 6,5 l/100 km. Jak wykazał nasz test Swifta Sport, jest to wartość jak najbardziej osiągalna. Gdy jeździmy delikatnie, nie włączając turbodoładowania, zużycie w mieście mieści się w przedziale 5,8-6,1 l/100 km. Jednakże, gdy energicznie naciskamy na pedał gazu, spalamy 8-8,5 l/100 km.
Także na trasie możemy poczuć dwa oblicza samochodu. Podczas pomiaru na zwyczajowej trasie testowej Warszawa-Kraków (przejazd ze średnią prędkością 95 km/h), zużycie paliwa wyniosło 7,5 l/100 km. W stosunku do deklarowanego w katalogu 6,2 l/100 km jest to zatem sporo więcej. Wyjechałem więc na trasy podmiejskie i jadąc normalnie, a nie jak zawalidroga, uzyskałem zużycie paliwa 5,5 l/100 km (wg katalogu 5,3 l/100 km). Jednakże jak kilkakrotnie sprawdzałem, na trasie podmiejskiej (dystans około 20 km) można zejść ze zużyciem paliwa nawet poniżej 4 l/100 km.
Elektroniczni asystenci wspierają sportowców
Na koniec muszę zwrócić uwagę na elektronicznych asystentów zastosowanych w modelu. Suzuki dba o to, aby emocje, jakich dostarcza samochód (a których znacząco przybyło), pozostały pod kontrolą. Nowy Swift Sport podnosi poziom bezpieczeństwa dzięki zaawansowanym technologiom znanym z droższych modeli. Samochód wspomaga bezpieczniejszą jazdę m.in. poprzez autonomiczne hamowanie przed przeszkodami czy zapobieganie niekontrolowanej zmianie pasa ruchu. Szczególnie interesujące i cenne są dwa systemy jakie miał na pokładzie Testowy Swift Sport. A to podwójne wsparcie hamowania czujnikiem (DSBS) i wspomaganie hamowania radarowego (RBS).
Dual Sensor Brake Support (DSBS) – układ reagowania przedkolizyjnego
W celu ustalenia, czy istnieje ryzyko kolizji z pojazdem lub pieszym, nowy Swift Sport używa dwóch czujników – kamery monoskopowej i czujnika laserowego. Kamera wykrywa przeszkody na średnich i dużych odległościach oraz rozpoznaje pieszych, a nawet oznakowanie poziome. W połączeniu z czujnikiem laserowym, który doskonale sprawdza się na krótkich odległościach i w nocy, przyczynia się do niezwykle dokładnego kontrolowania terenu przed samochodem.
Po wykryciu potencjalnego zagrożenia, w zależności od sytuacji, system może zadziałać na trzy sposoby.
1. Ostrzec kierowcę za pomocą sygnałów dźwiękowych i świetlnych.
2. Gdy ryzyko kolizji jest już bardzo duże, a kierowca rozpoczął hamowanie awaryjne, uruchomić układ wspomagania hamowania, by zwiększyć jego siłę.
3. A gdy zderzenie jest już nieuniknione, zaś działania kierowcy nie okazały się skuteczne, automatycznie i z pełną mocą aktywować układ hamulcowy.
Radar Brake Support (RBS) – radarowy system wspomagania hamowania
Sportowy Swift do wykrywania pojazdu z przodu wykorzystuje także radar fal milimetrowych . Po wykryciu potencjalnej kolizji samochód działa czterostopniowo, zależnie od sytuacji.
1. Gdy istnieje możliwość kolizji, ostrzega kierowcę dźwiękowo i wizualnie.
2. W drugim etapie ostrzeże kierowcę wstępnie aktywując hamulec.
3. Na trzecim stopniu wspomaga hamowanie kierowcy, zwiększając siłę hamowania.
4. I w końcu automatycznie włącza układ hamulcowy w trybie awaryjnym.
Test Swifta Sport pokazał, że jest to samochód dla…
Z pewnością nie jest to model dla osób szukających sportowych wrażeń poziomu modeli GTI, GSI, czy RS. To doskonale wyposażony Swift z silnikiem i parametrami jezdnymi idealnymi dla osób po prostu chcących czerpać (dynamiczną) przyjemność z jazdy samochodem. Nie jest to bowiem wyżyłowany trzycylindrowy silniczek, ale jednostka pozwalająca na dynamiczną i efektywną jazdę na odpowiednim poziomie komfortu. Uogólniając można więc przyjąć, że Suzuki Swift jest adresowany do prawie każdego nabywcy – młodych rodzin, szukających oszczędnej jazdy aktywnych emerytów oraz lubiących czasami mocniej wcisnąć pedał gazu. Także zakres cenowy jest szeroki, jak szerokie grono nabywców. Najtańszy Swift kosztuje obecnie 65 900 zł. Za prezentowaną wersję Sport – Swifta najlepiej wyposażonego i z najmocniejszym silnikiem, zapłacimy 99 900 zł.
Test, tekst i zdjęcia: Bogusław Korzeniowski
Sponsorem tego odcinka nie była (wbrew pozorom) litera „L”.
Suzuki Swift Sport w teście. Zdjęcia