Dreamliner wylądował, wróć…, przepraszam streamliner wylądował. Piszę oczywiście o Hyundai’u IONIQ 6, który stanął w salonie Hyundai Korea Motors w Warszawie. W związku z tym zapraszam do jego bliższego poznania. Po rozbudzających apetyt zapowiedziach mieliśmy apetyczną premierę, jednakowoż była to prezentacja multimedialną, więc mogła jedynie rozsmakować, a nie nasycić. Zgoda, poznaliśmy wówczas streamlinera Hyundai’a, w tym jego osiągi, konfigurację, a nawet wnętrze, lecz uznajemy to za spotkanie pierwszego stopnia. Teraz przyszedł czas byśmy odbyli spotkanie stopnia drugiego – IONIQ 6 na żywo. Tym bardziej, że z uwagi na jego unikatową sylwetkę i dalekie od powszechnych standardów stylistycznych wnętrze, wrażenia rosną mocniej niż w przypadku innych samochodów.
Na bliskie spotkania trzeciego stopnia z najnowszym IONIQ-iem, czyli jazdy testowe, przyjdzie czas może już na przełomie sierpnia i września. Samochody już płyną. Mimo że nie możemy jeszcze wypróbować auta podczas jazdy, to naprawdę warto bliżej mu się przyjrzeć. A piszę to z pełnym przekonaniem, bo IONIQ 6 na żywo bardzo mnie zaskoczył. I nie potrafię tego wytłumaczyć tylko swoją niedostatecznie rozwiniętą i słabo wyczuloną na niuanse wyobraźnią. Tym bardziej, że podobnych wrażeń doświadczył doradca z Korea Motors – Mateusz Piotrowski, z którym uciąłem sobie pogawędkę przy kawie i samochodzie.
Streamliner Hyundai’a potwierdza efektywność emocjonalną
IONIQ 6 narobił w ostatnich miesiącach dużo szumu nie tylko swoją sylwetką, lecz w pierwszym rzędzie właśnie sylwetką. Dlatego od niej zacznę, bo jak jest charakterystyczna, tak na fotografiach bez widoku 3D widzimy ją inaczej. Szumu w znaczeniu dosłownym najnowszy model submarki Hyundai’a – unikatowy przecież streamliner – za wiele swoim nadwoziem nie robi. A oczywiście wręcz przeciwnie, bo przecież wiemy, że pod względem współczynnika oporu powietrza zajmuje pierwsze miejsce w segmencie. Cx wynoszący 0,21 daje mu nawet drugie miejsce wśród aut dostępnych na rynku. Najbardziej charakterystyczna część nadwozia, prawdziwie streamlinerowy tył zmienił się w stosunku do pierwowzoru – konceptu Prophecy EV Hyundai’a, bo może tamten był zbyt odważny. Poza tym, i to dla nas ważniejsze, IONIQ 6 na żywo pokazuje, że tył ma bardziej stylowy niż futurystyczny. Na moje nieuzbrojone w aparat oko wygląda on zdecydowanie zgrabniej niż na zdjęciach. Dlatego podpowiadam, by oglądanie modelu zacząć właśnie od tyłu.
Nikomu nie trzeba przypominać, jak bardzo ważny jest niski opór powietrza w przypadku samochodów elektrycznych. Ale może warto przypomnieć liczby. Otóż każda jedna setna zredukowana we współczynniku Cx przekłada się na zwiększenie zasięgu elektryka o 2,5%. Czyli na obniżeniu Cx IONIQ-a 6 z okolic niezłego standardu – 0,30 – do 0,21 zyskujemy 22,5% zasięgu. Trudno się tylko zdecydować, czy zasięg jest bonusem do nieodparcie stylowego wyglądu, czy wrażenia estetyczne zyskiem dodatkowym do zwiększonego zasięgu.
Podobnie możemy dywagować na temat cyfrowych lusterek bocznych, a tak naprawdę – zastępujących je kamer. I znakomicie komponują się z sylwetką, i znacząco wpływają na obniżenie oporu aerodynamicznego. Wie o tym każdy kto startował w ekorajdach i składał na trasie lusterka. Tu, podobnie jak w całej sylwetce, warto przypomnieć, że czystą, aerodynamiczną formę modelu projektanci Hyundai’a określają mianem „Efektywność Emocjonalna”. IONIQ 6 na żywo emocji estetycznych wyzwala jeszcze więcej. Tym bardziej nie mogę się doczekać potwierdzenia jego efektywności.
Hyundai IONIQ 6 na żywo pokazuje więcej
Bijąc się w piersi przyznaję, że podczas spotkania pierwszego stopnia z Hyundai’em IONIQ 6, tego multimedialnego, nie dość wnikliwie pomyślałem o wnętrzu. Zwróciłem uwagę przede wszystkim na jego przestronność, ale też elementy budujące coś w rodzaju kokonu. Dzięki temu wnętrze jest nie tylko funkcjonalne, ale też buduje poczucie bezpieczeństwa. Uwiodły mnie również możliwości oświetlenia, którymi kierowca może budować pożądany czasowo nastrój od sprzyjającego koncentracji po relaksacyjnie afirmujący piękno dnia. IONIQ 6 na żywo potwierdza te wszystkie zalety, ale pozwolił mi także baczniej popatrzeć na jego styl.
Mateusz Piotrowski z salonu Hyundai’a w Warszawie szczególną uwagę zwraca na zorientowanie kokpitu na kierowcę. I słusznie, ale ta nowocześnie funkcjonalna orientacja raduje jednocześnie stylem. Proszę niech Pani wsiądzie i wsiądzie Pan do nowego IONIQ-a i popatrzy na deskę. Czy nie zobaczą Państwo w niej elementów mebli vintage, a konkretniej – znanych z mieszkań stylu mid-century? Styl ten – i IONIQ 6 zgodnie z nim – wprost wykorzystuje geometrię wzorów, czyste linie i organiczne kształty. IONIQ 6 na żywo ewidentnie uświadomił mi to mocnymi liniami prostokąta z zaokrąglonymi rogami, który otacza wyświetlacze. Mamy zatem oczywiste połączenie estetyki z funkcjonalnością, którą styl mid-century wywiódł z niemieckiej szkoły artystycznej bauhaus. Że też ja wcześniej tego nie widziałem…
Pocieszam się myślą, że nowy model ma zbyt dużo unikatowych elementów, żeby wszystkie ogarnąć pierwszym spojrzeniem i jednym wpisem. Bliskie spotkania drugiego stopnia pozwalają nam odkryć więcej smaków i smaczków w detalach. IONIQ 6 na żywo najlepiej pokazuje transparentność obudów lusterek-ekranów i anteny w kształcie płetwy rekina. Dopiero gdy popatrzymy w jego świetlne oczy, pomyślimy nie tylko o skuteczności reflektorów matrycowych, ale też o ich znamiennym układzie 6×4. Cztery są też diody ułożone w linii na kierownicy, a to przecież w alfabecie Morse’a znak H.
Co Państwo odkryją? Zapraszam do bliższego IONIQ-a 6 w salonie Hyundai Korea Motors w Warszawie.
Władysław Adamczyk