Piękno jest pojęciem względnym, ale – już bezwzględnie – efektowny design to coś ponadczasowego. Niezależnie, czy jest to bryła, zabieg kolorystyczny czy efektowna linia, dopracowany projekt zawsze znajdzie uznanie w oczach obserwatora. Przeprowadzony test Nissana Ariya 87 kWh potwierdził tę prawdę. Tym bardziej, że model łączy awangardowy styl z nowoczesną techniką. Konstrukcja samochodu elektrycznego daje stylistom szersze pole do popisu, ale trzeba je odpowiednio wypełnić
Wykorzystanie platformy samochodu elektrycznego eliminuje ograniczenia, jakie inżynierowie i styliści napotykają w samochodach spalinowych. W tym wypadku nie ma bowiem konieczności budowania dużej komory silnikowej, czy ograniczającego wielkość wnętrza tunelu na podłodze. Koła są na krańcach nadwozia, a cała przestrzeń wnętrza jest dla pasażerów. Tutaj styliści mogą popuścić wodze fantazji. Nissan Ariya ma długość 4595 mm, szerokość – 1850 mm, wysokość – 1660 mm, a rozstaw osi 2775 mm.
Test Nissana Ariya – pierwsze spojrzenie
Od stylistyki modelu Ariya zaczęło się istotne przeformułowanie zasad projektowania samochodów marki Nissan. Obecną filozofię projektową Nissan jeszcze mocniej i bardziej wprost opiera na japońskim minimalizmie, ale w zdecydowanie nowoczesnej odsłonie. Zgodnie z japońską koncepcją iki, wyrażającą się poprzez szykowną nowoczesność, przód modelu Ariya prezentuje konsekwentną, elegancką i świeżą estetykę.
Pierwsze co zwraca uwagę, to tzw. tarcza, która w samochodzie elektrycznym zastąpiła kratę wlotu powietrza. Mająca gładką powierzchnię tarcza osłania czujniki wykorzystywane przez układy systemu ProPILOT oraz system inteligentnego kluczyka. Dzięki temu na zewnątrz nie widzimy żadnych elementów, które zakłócałyby estetyczną spójność przodu auta. Pośrodku aerodynamicznej tarczy znajduje się znak firmowy Nissana. Nowością jest podświetlenie go dwudziestoma diodami LED, co sygnalizuje drogę ku przyszłości opartej na elektryfikacji.
Po bokach tarczy mamy subtelne podświetlenie, które uaktywnia się – podobnie jak podświetlenie logo – gdy Ariya jest gotowa do jazdy. Cienkie reflektory w technologii LED mają formę czterech dwucentymetrowych miniprojektorów. Towarzyszą im sekwencyjne kierunkowskazy układające się w zaprojektowany na nowo motyw litery V.
Niska i smukła linia dachu sprawia, że widziana z profilu Ariya wydaje się przecinać powietrze. Dynamiczną i sportową sylwetkę dodatkowo podkreślają pięcioramienne aluminiowe obręcze kół 19″ zaprojektowane z dużą dbałością o aerodynamikę.
Z tyłu flagowy elektryczny crossover Nissana prezentuje się równie intrygująco za sprawą mocno zakrzywionego słupka C. Płynnie przechodzi on w klapę bagażnika, stwarzając wrażenie idealnej zaokrąglonej linii dachu. Ponadto przetłoczenia na tylnych błotnikach i wysoko zamontowany spojler dachowy sygnalizują imponujące możliwości samochodu elektrycznego.
Miłe oczom wrażenie robi miedziany pakiet kolorystyczny nadwozia Akatsuki w wersji, którą przeprowadzałem test Nissana Ariya. Nawiązuje on do barwy nieba tuż przed świtem, gdy pierwsze promienie słońca zwiastują nowy dzień. Ponieważ miedź jest również doskonałym przewodnikiem prądu, to dodatkowo symbolizuje nadejście nowej, elektrycznej ery motoryzacji.
Test Nissana Ariya – wejrzenie do wnętrza
Przeprowadzając test Nissana Ariya byłem zaskoczony, jak bardzo jest on samochodem przyjaznym kierowcy. Całe wykończenie i wyposażenie wnętrza są skoncentrowane na potrzebach użytkownika, a nie podporządkowane wizji artystycznej.
Ponieważ projektanci mogli wykorzystać całą długość kabiny, w której jest płaska podłoga, stworzyli ekskluzywny, futurystyczny salon. Wnętrze Nissana Ariya jest przykładem nowego podejścia do harmonijnego połączenia komfortu i stylu. Począwszy od wentylowanych foteli i wzorcowej przestrzeni na nogi po przesuwaną elektrycznie środkową konsolę, wszystko jest stworzone dla komfortu jadących.
Z łatwością wyregulujemy ustawienie fotela oraz elektrycznie przesuwanej konsoli, umieszczonej między fotelami. Właśnie ta ergonomiczna, regulowana konsola, pełniąca funkcję podłokietnika i dodatkowego schowka zrobiła na mnie największe wrażenie. Wraz z całą konsolą przesuwa się bowiem zamontowany na niej selektor przełożeń oraz sąsiadujący z nim panel dotykowych przełączników. Wprawdzie do selektora nie musimy sięgać często, ale i tak ustawienie go idealnie na wysokości rąk jest przydatne.
Ponadto na konsoli mamy także m.in. włącznik systemu e-Pedal, wybór trybu jazdy i przyciski Open oraz Close. Gdy naciśniemy Open, spod deski rozdzielczej wyjedzie nam kieszeń, kryjąca spory schowek na różne dokumenty i drobiazgi. Ikoną Close oczywiście schowek zamykamy.
Wnętrze samochodu – przycisków brak
Tutaj muszą doprecyzować, bo napisałem o przyciskach, a w rzeczywistości są to jedynie ikony z rysunkami, pod którymi są sensory dotykowe. Także na minimalistycznej desce rozdzielczej mamy haptyczne przyciski sterujące klimatyzacją. Jedynie najważniejsze przełączniki, w tym pokrętło regulacji głośności oraz przyciski na kierownicy, zachowały swoją tradycyjną postać.
Deska rozdzielcza z dyskretnym panelem sterowania wpisuje się w układ kabiny i podkreśla elegancję wnętrza. Kiedy zaczynałem test Nissana Ariya i zasiadłem za kierownicą, we wnętrzu nie widziałem żadnych przycisków, czy punktów sterowania. Wprawdzie rozbłyskują one po uruchomieniu układu, sygnalizując gotowość do jazdy, ale gdy odbierałem samochód, świeciło ostre słońce i cała deska rozdzielcza wyglądała jak jednolita jasna forma. Na myśl przychodzi od razu samochód przyszłości, samodzielnie wybierający trasę.
Zresztą także wyświetlacz modelu Ariya daje wrażenie jakbyśmy przebywali w centrum komputerowym. Składa się on z dwóch ekranów – każdy o przekątnej 12,3” – na których prezentowane są najważniejsze informacje, jak stan naładowania akumulatora, zasięg czy wskazówki nawigacji. Oba umieszczone są na jednej wysokości, a wyświetlanie różnych informacji w tej samej poziomej płaszczyźnie pozwala kierowcy szybko je rejestrować, bez przerywania obserwacji drogi. Układ wyświetlaczy przypomina falę, dzięki czemu najważniejsze informacje, w tym stan naładowania akumulatora, zasięg i podpowiedzi systemu nawigacji, są łatwo dostępne i można je przewijać prostym gestem. Poszczególne informacje można też przesuwać między wyświetlaczami, abyśmy bezpośrednio za kierownicą widzieli dane uznane przez kierowcę za priorytetowe.
Ariya ma również jeden z największych kolorowych wyświetlaczy przeziernych HUD w swoim segmencie. Na wyświetlaczu projekcyjnym w polu widzenia kierowcy, w przejrzystym formacie, widzimy podobne informacje, jak na zestawie wskaźników.
Test Nissana Ariya – trzy tryby użyteczności
Samochody elektryczne ze względów konstrukcyjnych dostarczają sporo radości i emocji z jazdy. Nie inaczej jest w przypadku modelu Ariya. Pakiet akumulatorów znajduje się pod podłogą w środkowej części pojazdu, co przekłada się na nisko położony środek ciężkości i niemal równy rozkład mas między przednią a tylną osią. Płaski akumulator oraz poprzeczne wzmocnienie zintegrowane z jego obudową umożliwiły zastosowanie płaskiej podłogi przy imponującej sztywności konstrukcji. Odpowiednio dobrane elementy zawieszenia zapewniają stabilność i komfort jazdy oraz skutecznie izolują kabinę od wibracji i hałasu.
Dodatkowo przyciskiem (czy raczej sensorem) na konsoli możemy wybrać jeden z trzech trybów jazdy – Standard, Sport, ECO. Tryby sposobu jazdy, czyli oczekiwanej użyteczności samochodu dobieramy stosownie do potrzeb, nastroju i warunków drogowych. W efekcie mamy świetne prowadzenie na zakrętach, gdyż rozkład mas i nisko umieszczony środek ciężkości pomagają utrzymać przewidywalny tor jazdy na łukach i zakrętach. Dodatkowo mały promień skrętu sprawia, że Ariya doskonale radzi sobie nie tylko na autostradzie, ale także na wąskich ulicach miast i na parkingach.
Warto również podkreślić, choć wydaje się to w Nissanach już oczywiste, że w modelu mamy e-Pedal. Tak jak w elektrycznym Nissanie LEAF, umożliwia on ruszanie z miejsca, przyspieszanie i zmniejszanie prędkości za pomocą wyłącznie jednego pedału – przyspieszenia. Zwolnienie pedału powoduje przełączenie silnika elektrycznego w tryb hamowania i rekuperację energii.
Test Nissana Ariya – napęd, osiągi, zużycie energii
Wersja, którą przeprowadzałem test Nissana Ariya, była wyposażona w silnik o mocy 242 KM i baterię trakcyjną 87 kWh netto. Taki układ zapewnia przyspieszenie od o do 100 km/h w 7,6 sekundy i zasięg 536 km. Taki zasięg wykazała procedura testowa WLTP, natomiast ja w teście uzyskałem maksimum 417 km. Nie sprawdziłem prędkości maksymalnej, bo nie miałem możliwości zrobienia tego zgodnie z przepisami i zasadami bezpieczeństwa. Według katalogu jest ona ograniczona do 160 km/h.
Dokładnie skupiłem się za to na konsumpcji energii. Deklarowane średnie zużycie 18,1 kWh/100 km faktycznie jest możliwe do uzyskania, ale trzeba jechać super ekologicznie. Test Nissana Ariya w części „jazda ekonomiczna” wykazał zużycie 18,6 kWh energii na 100 km. W przypadku jazdy na trasie z prędkością nie przekraczającą 120 km/h, po pokonaniu dystansu 310 km z Warszawy do Krakowa, na komputerze pokładowym zobaczyłem zużycie średnie wynoszące 21,7 kWh/100 km. Podczas testowania przyspieszenia zużycie wyniosło 28,9 kWh/100 km.
Jeżeli chodzi o ładowanie baterii, to pierwsze co warto podkreślić, to fakt zastosowania gniazda w standardzie CCS (Combined Charging System), czyli najpopularniejszego w Europie i szybszego niż Chademo w Nissanie Leaf. Czas dostarczenia baterii energii w 80% jej pojemności ładowarką 130 kW wynosi tylko 30 minut. Gdy korzystamy z ładowarki 22 kW ładowanie trwa 4,5 godziny. W moich rzeczywistych warunkach testu Nissana Ariya naładowanie baterii od 40% do 100% ładowarką 90 kW trwało 70 minut.
Nissan Ariya na pewno może się podobać, szczególnie osobom które potrafią docenić piękno sylwetki i futurystyczne rozwiązania wnętrza. Chętniej wybiorą ją osoby, które wybiegają myślami w przyszłość i chcą uczestniczyć w jej tworzeniu, bo samochód ma swoją cenę. Ile kosztuje Nissan Ariya? Cena testowanej wersji to 294 900 zł. Tu natomiast jest dostępny dokładny cennik Nissana Ariya przydatny w skonfigurowaniu swojego elektrycznego crossovera Nissana Ariya.
Tekst i zdjęcia: Bogusław Korzeniowski