Jakże bardzo się ucieszyłem, gdy okazało się, że na długodystansowy test do naszej redakcji trafi Mitsubishi ASX w wersji Invite. Samochody testowe rzadko kiedy otrzymujemy w wersjach innych niż najwyższe. Według specyfikacji Mitsubishi, a więc także w przypadku nowego ASX-a byłaby to wersja Instyle. W niej na wyposażeniu dostałbym między innymi system nagłośnienia Harman Kardon z dziewięcioma głośnikami, a dobre brzmienie dobrej muzyki pasjami uwielbiam. Jednakże w tym przypadku ważniejsze było poznanie odczuć najczęściej towarzyszących zakupowi ASX-a. Bo właśnie wersję Invite najchętniej wybierają osoby kupujące ten model. Jak często? Tego Irmina Hanzel, szefowa Mitsubishi Japan Motors we Wrocławiu nie chciała mi zdradzić, zasłaniając się tajemnicą handlową. Dodała tylko jeden przymiotnik – „zdecydowanie”, więc mamy „zdecydowanie najchętniej”. Długodystansowy test Mitsubishi ASX Invite 158 KM 7DCT zaczynam więc z radosną myślą, że zasiadam w wersji, którą Polacy wybierają najbardziej ochoczo.
Ooo, „co ja patrzę” – jak mawiał Henio Lermaszewski – jest promocja na Mitsubishi ASX Invite rok modelowy 2025. Suma korzyści jest konkretna, bo wynosi aż dziewięć tysięcy złotych. Najbardziej obrotny i obeznany w motoryzacji bohater serialu „Dom” dodałby pewnie „Wchodzę w to”. Nie mógłby dodać „Skóra jak u Mańki na płucach”, bo skórzaną tapicerkę ASX ma w wersji Instyle. Ale czy tak bardzo jej chcemy? Wybory kupujących Mitsubishi ASX potwierdzają, że wersja Invite ma wszystko, czego tak naprawdę potrzebujemy.
Niejednokrotnie z kolegami dziennikarzami rozmawialiśmy o funkcjonalnościach samochodu, z których wielokrotnie nie korzystamy. I to nie korzystamy nigdy, podobnie jak z wielu funkcjonalności w smartfonach czy komputerach. A skoro nie korzystamy, to znaczy, że ich nie potrzebujemy, więc po co mamy za nie płacić. Nawet jeśli w pakiecie, którym de facto jest poziom specyfikacji, są one tanie jak barszcz. Ponieważ test Mitsubishi ASX Invite 158 KM 7DCT będzie długodystansowy, wnioski zeń płynące rozbijemy na kilka obszarów. Dlatego pozwolę sobie zacząć nietypowo – właśnie od wersji wyposażenia.
Mitsubishi ASX Invite ale nie tylko
Oczywiście zanim wkroczę na zapowiedziany obszar, muszę przedstawić naszego bohatera cechami podstawowymi. Jestem to winien Szanownej Pani i Szanownemu Panu, którzy jeszcze modelu nie poznali, choć Mitsubishi ASX 2025 – nowsze od nowego – prezentowaliśmy już w kwietniu. Tak to szybko zmiany nastąpiły, choć w tym wypadku były w dużej mierze faceliftingowe. Jednak kilka ważnych nowych elementów z pewnością wymaga szerszego przybliżenia.
Jak wiadomo, obraz wart jest tysiąca słów, więc po co miałbym opisywać to, co widać. Ale widać jedno najważniejsze: ASX 2024 to, moim skromnym zdaniem, najbardziej udana stylistycznie wersja crossovera Mitsubishi. Po zbyt zachowawczym, a dla mnie wręcz nudnym, pierwszym wcieleniu dawno pozostało już tylko wspomnienie (choć wiecznie jeżdżące). Wprowadzane zmiany dodawały lekkości, elegancji i charakteru. Nawet niech będzie, że francuskiego, ale to przecież Paryż przez wieki był i pozostał stolicą elegancji. Współpraca w ramach sojuszu Renault – Nissan – Mitsubishi w przypadku modelu ASX przyniosła wyjątkowo smakowity owoc, wyrosły ze wspólnej platformy CMF‑B. Przy okazji wspólne koszty wdrożenia i produkcji, które można podzielić na sojuszników, pozwalają na zaproponowanie klientom atrakcyjnych cen. Bo czyż ceny Mitsubishi ASX z roku modelowego 2025, nawet bez wspomnianej promocji o wartości dziewięciu tysięcy, nie są atrakcyjne?
Wersje napędowe, jakie oferuje ASX 2025, są cztery, lecz różne dla różnych poziomów wyposażenia. Najbardziej ekonomiczne litrowe silniki 91 KM oraz 100 KM z zasilaniem gazem LPG występują tylko w wersji wyposażenia Inform. Z kolei z wersją Invite możemy mieć miękką hybrydę MHEV o mocy 140 albo 158 koni mechanicznych. Jednak tylko w tym drugim przypadku z siedmiobiegową przekładnią DCT, którą importer – firma Astara – ożenił z pakietem Style + Cold. To według mnie bardzo udany mariaż i nie piszę tego dlatego, że test Mitsubishi ASX Invite zacząłem od warunków zimowych. Relingi dachowe pakietu Style przydają modelowi uroku, natomiast automatyczna skrzynia DCT czyni jazdę wyjątkowo przyjemną.
Magiczna skrzynia komfortu pań i panów
Skrzyni biegów nie uznajemy rzecz jasna za element wyposażenia samochodu, bo to przecież element układu napędowego. Z uwagi jednak na wspomniany mariaż wersji napędowej z wersją wyposażenia, stanowi ona bardzo kuszący element Mitsubishi ASX Invite. Możemy ją mieć także w wersjach wyposażenia Intense (z pakietem Style + Cold) oraz Instyle. Skoro jednak mamy ją w wersji Invite, to po co mamy wydawać na elementy niekoniecznie nam potrzebne. Za zaoszczędzone środki możemy pojechać nowym ASX-em na wspaniałe wakacje. W tym miejscu muszę przywołać opinię szefowej salonu Mitsubishi we Wrocławiu/Długołęce. Stwierdziła ona, że w motoryzacyjnych wyborach to kobiety częściej kierują się czynnikami racjonalnymi niż mężczyźni podchodzący do samochodu bardziej emocjonalnie. Taka argumentacja skłania mnie do wniosku, że nasz testowy Mitsubishi ASX Invite jest optymalnym ponadpłciowym kompromisem wyposażeniowym. Automatyczna przekładnia DCT, którą szczegółowo opisaliśmy, częściej ostatnio cieszy też panów, którzy coraz chętniej oddają drążek we władanie techniki komputerowej.
Tu od razu muszę przedstawić wrażenie z pracy skrzyni 7DCT, które odniosłem szybko, ale nie pochopnie. W modelu ASX delikatnie odczuwamy przeskok biegu na wyższy, a w Mitsubishi Space Star z tą przekładnią było to niezauważalne. Powód jest oczywisty, Space Star ma 71 koni mechanicznych i 102 niutonometry, natomiast ASX 158 koni i aż 270 niutków. Musi więc rwać do przodu i do setki dochodzi szybciej niż Prokop (gospodarz domu w „Domu”), bo w 8,5 sekundy. Jeszcze nowszy ASX wkręca się na obroty bardzo cicho i dźwięk silnika nie mąci ciszy w kabinie. Nie mogę porównywać poziomu wygłuszenia ASX-a z roku modelowego 2025 z cichym poprzednikiem, ponieważ test rozpocząłem już na oponach zimowych.
Multimedia w Mitsubishi ASX z roku modelowego 2025
Kolejnym elementem komfortu jest między innymi, doceniany już u poprzednika, centralny ekran systemu informacji i rozrywki o przekątnej 10,4 cala. To element wyposażenia nie tylko Mitsubishi ASX Invite, ale wszystkich wersji modelu. Cenną nowością w stosunku do poprzednika jest obecność we wszystkich wersjach wyposażenia oprogramowania Google. Wiadomo – nieodpłatna praca asystenta zdecydowanie ułatwia zarządzanie nawigacją, wykonywanie połączeń telefonicznych i wysyłanie esemesów, które po prostu dyktujemy. Szkoda tylko, że asystent ma niemiły głos i problemy z odmianą, bo zdarza mu się mówić „za dwa kilometra”. Wymowę angielską (bo jeszcze nie wszystkie polskie zwroty opanował), pomińmy milczeniem, chociaż „Something went wrong” brzmi wręcz śmiesznie. Ale wszyscy tak z głosem nowego asystenta Google’a mają, bo jego inteligencja jest sztuczna.
Za nadspodziewanie wielką wygodę bardzo szybko uznałem bezprzewodową łączność z Android Auto i Apple CarPlay – po prostu wsiadam i mam. Po pierwsze dlatego, że na moich najczęstszych trasach dużo ostatnio robót drogowych i łatwiej omijać powstające wokół nich korki. Po drugie – uświadomiłem sobie, że nawet po kilka minut odzyskiwanych na krótkich trasach sumuje się w konkretne oszczędności czasu. A kto na krótkie stałe trasy podłącza kabelkiem smartfona w samochodzie? I wreszcie po trzecie – jeśli wybieram najbardziej ekologiczną trasę, to mogę zaoszczędzić naszemu środowisku nawet kilkanaście procent spalinowych nieprzyjemności.
Sterowanie niektórymi funkcjami pojazdu omówię w następnej części testu, kiedy się z nimi zaprzyjaźnię lepiej niż ze sterowaniem głośnością multimediów. Ono bowiem nie jest z mojej bajki, ale to oczywiście (niewłaściwa) właściwość nie tylko Mitsubishi ASX Invite.
Funkcje jakimi cieszy Mitsubishi ASX Invite
ASX z roku modelowego 2025 ma na swoim pokładzie dziewiętnaście (według wyliczeń producenta) systemów podnoszących bezpieczeństwo aktywne. Mnie nie chodzi o liczbę, ale o to, że ma wszystko to, co obecnie powinien mieć samochód tego segmentu. Obecnie – bo jeszcze niedawno próżno było szukać w tej klasie aut choćby funkcji wykrywania pieszych czy systemu monitorowania uwagi kierowcy. Inny przyjazny system związany z komfortem i bezpieczeństwem to przede wszystkim tempomat z ogranicznikiem prędkości, obecny już w wersji podstawowej. Towarzyszą mu między innymi funkcje ostrzeganie o odległości od poprzedzającego pojazdu, asystent utrzymania pasa ruchu, czujniki parkowania i kamera cofania.
Już w pierwszych minutach za kierownicą nowego ASX-a przekonałem się, że system utrzymania pasa ruchu jest bardzo precyzyjny i mocny. Trudno go złamać, ale podobnie jak system ostrzegania o przekroczeniu dozwolonej prędkości można wyłączyć, co sugeruję tylko na okoliczności ekstraordynaryjne. Invite jest najpopularniejszą wersją Mitsubishi ASX najpewniej także dlatego, że od wersji Inform jest bogatsza o automatyczną klimatyzację oraz system dostępu bezkluczykowego. Do tego dostępu wygodniejszego niż w Mitsubishi Eclipse Cross, gdzie musieliśmy trafić w przycisk na klamce. W Mitsubishi ASX Invite, Intense i Instyle po prostu łapiemy za klamkę i wsiadamy.
Sprawdziłem listy wyposażenia wyższych wersji i pomyślałem, czy czegoś z tych list może mi brakować w testowanym Mitsubishi ASX Invite. Może indukcyjnej ładowarki do telefonu, bo jest wygodna, ale na pewno nie możliwości zasilania czegokolwiek od smartfona po lodówkę samochodową. Mamy tu bowiem dwa gniazdka USB-C i dodatkowo gniazdko 12 V, zwane kiedyś gniazdkiem zapalniczki. Jeżeli za czymś zatęsknię podczas zasadniczej części naszego długodystansowego testu, nie omieszkam o tym napisać.
Test i zdjęcia: Władysław Adamczyk