Nissan Juke swoją nowoczesną, unikatową, odważnie awangardową acz daleką od ekstrawagancji stylistyką chyba długo jeszcze pozostanie modelem przyciągającym spojrzenia. Z wyjątkiem jakiegoś malutkiego ułamka osób, które po rzuceniu wzrokiem stwierdzą, że to nie ich styl. To, w połączeniu z rynkową popularnością sprawiło, że zmiany, jakie producenci wprowadzają w połowie cyklu życia produktu, Juke’a praktycznie ominęły. On jest po prostu tak dobry, że zmiana go na lepszy byłaby bardzo trudna. Nissan wzbogacił jednak gamę swojego mniejszego crossovera o nową wersję oznaczoną N-Sport, którą ochoczo przetestowałem. Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport potwierdził, że ma on najlepszy układ hybrydowy, z jakim się spotkałem. Mogę nawet stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że choćby chętnie chwaląca się swoimi układami Toyota nie ma do niego startu. Uzasadnienie przedstawiam w tej relacji.
Tym co najbardziej wyróżnia Nissana Juke w wersji N-Sport, jest żółty kolor. Ta barwa nadwozia to odpowiedź na oczekiwania klientów, którzy doceniali lakier w tym kolorze w pierwszej generacji Nissana Juke. Żółty kolor znakomicie podkreśla dynamiczne cechy tego crossovera. Tym bardziej, że w Juke’u N-Sport oczy cieszy uwypuklenie dynamiki poprzez kontrast żółtego lakieru z czarnym wykończeniem dachu, kół, lusterek, nadkoli, osłony chłodnicy czy słupków. Tak, Nissan Juke N-Sport ma jeszcze więcej zadziorności i charakteru. Znaczące zmiany objęły wnętrze modelu w nowej wersji. Metamorfozę przeszły między innymi konsola środkowa oraz panel wskaźników. Dzięki zastosowaniu nowych materiałów oraz ulepszonemu wyposażeniu i wykończeniu, zdecydowanie zyskało cale wnętrze. Na wielkości ekranu dotykowego i dodaniu nowych funkcji zyskał system multimedialny. Wszystkie te zyski przekładają się na estetyczne i funkcjonalne korzyści użytkowników.
Wnętrze Nissana Juke N-Sport
W nawiązaniu do koloru nadwozia, we wnętrzu Juke’a N-Sport mamy wyrazisty żółty akcent w kształcie bumerangu. Biegnie on górą deski rozdzielczej, po czym przechodzi w dół i otacza podstawę centralnego ekranu. Całości dopełnia dyskretne, nie krzykliwe przeniesienie charakterystycznego motywu na fotele. Żółte wstawki z materiału Alcantara, które widzimy w górnej części fotela, wcinają się w jego środek przy bocznych podłokietnikach. Z charakterystycznym pikowaniem siedzisk i oparć foteli dobrze komponuje się wytłoczony na oparciach foteli napis „Juke”. Wyrazistość Juke’a N-Sport i jego wnętrza podkreślają żółte przeszycia. W tym miejscu psychologia wyjaśnia, dlaczego tak ochoczo chciałem przeprowadzić test Nissana Juke N-Sport. Otóż jak wiadomo, żółty kolor między innymi poprawia nastrój, delikatnie (wiec zdrowo) pobudza i odsuwa zmęczenie. To miła informacja dla wszystkich przyszłych użytkowników nowej wersji crossovera Nissana. Użytkownicy poprzednich generacji pamiętają może, że na podstawie doświadczeń jazdy Jukem Nissan stworzył nawet podręcznik, jak miło podróżować samochodem. Nawet jeśli nie jest żółty.
Zmiany we wnętrzu Juke’a nie sprowadzają się oczywiście tylko do akcentów kolorystycznych i tapicerki. Objęły między innymi powiększenie schowka w desce rozdzielczej do 7,8 litra i przeprojektowanie podłokietnika dla lepszego wsparcia. Dzięki asymetrycznej konstrukcji jest teraz większy o 25 mm, ale nie naruszył przy tym funkcjonalności uchwytów na kubki. Podobnie jak u poprzednika, podłokietnik możemy oczywiście podnieść, aby uzyskać dostęp do środkowego schowka. Teraz jednak w jego pokrywie mamy schowek, który może pomieścić na przykład trzy karty paliwowe.
Kolejną zmianą, która rzuciła mi się w oczy, gdy usiadłem za kierownicą, jest powiększenie centralnego ekranu multimedialnego systemu informacyjno-rozrywkowego. Teraz ma on przekątną 12,3 cala i jest skierowany bardziej w stronę kierowcy. Dzięki temu mamy bliższy zasięg, więc łatwiejszy dostęp do dotykowych elementów sterujących, umieszczonych na skraju ekranu. Podoba mi się także nowy materiał, który gładkością przypomina skórę, ponieważ jest milszy w dotyku i wygląda bardziej elegancko.
Test Nissana Juke N-Sport – wrażenia niestylistyczne
Ulepszony Juke ma teraz za kierownicą cyfrowy ekran 12,3 cala z matrycą TFT, której wysoka rozdzielczość zapewnia świetną widoczność. Na tym wyświetlaczu, wraz ze wskazaniami prędkościomierza mamy także inne kluczowe informacje. Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport dodatkowo uprzyjemniała mi zabawa informacjami wyświetlanymi na ekranie. Ich zakres możemy bowiem zmieniać zgodnie ze swoimi preferencjami, i to z łatwością, bo przyciskami na kierownicy. Do wyboru mamy dwa układy wyglądu zestawu wskaźników. Podstawowym jest układ z dwoma klasycznymi tarczami i przestrzenią między nimi, na której wyświetlają się wybrane dane. W drugim układzie zegary są nieznacznie obrócone, więc mamy wrażenie trójwymiarowości. Jednocześnie dzięki temu powierzchnia centralna staje się większa, więc możemy wyświetlać na niej więcej dodatkowych informacji. Mogą to być na przykład wskazówki nawigacji lub informacje dotyczące zużycie paliwa.
Ulepszony system informacji i rozrywki w odświeżonym Nissanie Juke ucieszył mnie bardziej intuicyjnym i funkcjonalnym ekranem głównym. Teraz możemy, jak na ekranie smartfona, umieścić na nim widżety funkcji i aplikacji, z których najczęściej korzystamy. Ponadto nowy system informacyjno-rozrywkowy przynosi ulepszone funkcje rozpoznawania głosu i rozumienia języka naturalnego. Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport pozwolił mi na sprawdzenie, że system dysponuje teraz szerszym zakresem zwrotów i wyrażeń. Ponadto nieźle sobie radzi z zawahaniami lub pauzami mówiącej osoby. Oczywiście odświeżony Juke oferuje bezprzewodową łączność z Apple CarPlay i Android Auto. Inne informacje z nowego zakresu możemy wyświetlać sobie na mapie nawigacyjnej. Są to informacje jednoznacznie cenne, bo dotyczą rozmieszczenia fotoradarów oraz cen paliwa. A kiedy będziemy musieli czekać przed szkołą, zanim nasza pociecha skończy zajęcia, to możemy sobie na ekranie puścić film z urządzenia podłączonego przez USB.
Wszystkie wersje Nissana Juke po liftingu mają obecnie elektryczny hamulec ręczny, co zapewnia lepsze wykorzystanie przestrzeni pomiędzy przednimi fotelami. W wersji hybrydowej, jaką przeprowadzałem test nowego Juke’a, przyciski e-Pedal oraz EV Mode trafiły na miejsca z wygodniejszym dostępem.
Nissan Juke – dwa napędy i innowacyjna przekładnia
Konwencjonalnym napędem jest w modelu trzycylindrowy turbodoładowany silnik benzynowy DIG-T o pojemności 1,0 litra. Dostarcza on 117 KM mocy i 180 Nm momentu obrotowego (200 Nm z funkcją overboost). Kompaktowy i lekki napęd sprawia, że Juke’a prowadzi się z przyjemnością wynikająca z płynności, kultury pracy i ciszy.
Drugą wersją napędu jest układ hybrydowy. Wykorzystuje on dwa silniki: główny – elektryczny 49 KM i benzynowy – 94 KM. Silniki mogą pracować łącznie, aby zapewnić większą moc i bardziej dynamiczne przyspieszenia. Układ hybrydowy współtworzą także wysokonapięciowy prądnico-rozrusznik 15 kW oraz chłodzony cieczą akumulator 1,2 kW. Sumaryczna moc układu to 143 KM. Już z tych parametrów wynika, że mamy tu do dyspozycji klasyczną hybrydę HEV, a nie hybrydę z doładowaniem zewnętrznym plug-in. Nissan proponuje takie rozwiązanie, ponieważ w kompaktowym modelu większa bateria znacznie zwiększyłaby masę pojazdu i ograniczyła wielkość zbiornika paliwa. Jednocześnie byłaby zbyt mała do swobodnego poruszania się w cyklu elektrycznym na dłuższych dystansach, co oferują większe modele. Co dla nas istotne, bo z dwóch powodów korzystne, układ hybrydowy Nissana Juke rozwija o 25% większą moc niż tradycyjny napęd benzynowy, przy mniejszym zużyciu paliwa. Na ograniczeniu spalania zyskujemy nawet do 40% w cyklu miejskim oraz do 20% w cyklu mieszanym.
Bardzo istotną różnicę pomiędzy klasycznymi hybrydami innych marek a hybrydą Nissana robi przekładnia, zaprojektowana w oparciu o doświadczenia z motosportu. Skrzynia ma dwa przełożenia dla głównego silnika elektrycznego i cztery przełożenia dla silnika benzynowego. Natomiast pomocniczy silnik elektryczny (wspomniany wysokonapięciowy prądnico-rozrusznik) jest sprzęgnięty na stałe z silnikiem benzynowym. W trybie napędu wyłącznie elektrycznego układ wykorzystuje dwa przełożenia, a w trybie napędu wyłącznie spalinowego – cztery. Z kolei wraz z przejściem w tryb napędu hybrydowego system będzie wykorzystywał dwa razy po cztery przełożenia. Inteligentna, automatyczna skrzynia biegów przenosi siłę napędową z trzech silników zgodnie z trzema trybami napędu, co zapewnia efektywną jazdę.
Test hybrydowego Nissana Juke – zasadnicze wrażenia
Juke rusza jak klasyczna hybryda, bo wykorzystuje silnik elektryczny. Jednostka o mocy 49 KM ma moment obrotowy 205 Nm, który mamy do dyspozycji już z momentem uruchomienia. Oczywiście właśnie dzięki temu możemy przyspieszać bardzo dynamiczne. Przy mimo wszystko niewielkim układzie na uznanie zasługuje fakt, że Juke napędzany tylko prądem może płynnie osiągnąć nawet 55 km/h.
Podczas jazdy wyraźnie odczuwałem wrażenia korzystania z napędu elektrycznego i odzyskiwania energii. Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport bardziej przypominał mi bowiem jazdę elektrykiem niż klasyczną hybrydą. Utwierdzał mnie w tym także system e-Pedal, jaki znamy z elektrycznego Nissana Leaf, czy Nissana Ariya. Dzięki niemu możemy sterować prędkością – przyspieszeniem i hamowaniem – z użyciem tylko jednego pedału. Gdy zdejmujemy nogę z gazu, samochód zaczyna delikatnie hamować, aż do uzyskania prędkości toczenia (ok. 5 km/h). System e-Pedal przynosi nam zysk w postaci maksymalnego doładowania akumulatora energią odzyskiwaną przy hamowaniu i zwalnianiu. Odzyskaną więc darmową energię wykorzystamy na jazdę w trybie elektrycznym.
Osoby z niedowierzaniem czytające o zaletach systemu e-Pedal, pragnę zapewnić, że hamowanie samochodu nie jest gwałtowne. Choć dla uzyskania maksymalnej efektywności paliwowej nieco doświadczenia w operowaniu nogą się przydaje. Mój test Nissana Juke N-Sport potwierdził, że używanie tego rozwiązania szybko wchodzi w nawyk i staje się wręcz intuicyjne. Przecież dojeżdżając do skrzyżowania, przejścia dla pieszych, czy przygotowując się do skrętu, zazwyczaj przyhamowujemy. W przypadku systemu e-Pedal wystarczy jedynie ściągnąć stopę z pedału przyspieszenia.
Hybryda Nissana – korzyści inne niż przyjemność
Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport Hybrid wykazał, że uzyskanie średniego spalania na poziomie 4,5-4,8 l/100 km przychodzi z łatwością. Juke Hybrid to także model, który jednoznacznie zaprzecza mitowi, że hybrydy są ideałami tylko w mieście. Takie przekonanie mogą rodzić preferencje układu napędowego do wykorzystywania silnika elektrycznego. W trasie natomiast więcej pracy wykonuje silnik spalinowy, ponieważ rzadko mamy okazje do odzyskania energii dla silnika elektrycznego. Jako że benzynowe jednostki montowane w kompaktach nie są zbyt mocne, to intensywnie wkręcanie na obroty musi przynieść wyższe spalanie.
Nie w hybrydowym Nissanie Juke. Bo tu nie tylko faktyczny odzysk energii jest dość duży, ale dodatkowo nie odniosłem wrażenia niewystarczającej mocy silnika spalinowego. Podczas przyspieszania układ zawsze dostawał konkretny zastrzyk mocy od jednostki elektrycznej. W rezultacie przejazd trasy Warszawa-Kraków ze średnią prędkością 102 km/h przyniósł spalanie 5,9 l/100 km. Test hybrydowego Nissana Juke N-Sport w rzeczywistych warunkach drogowych wykazał spalanie pokrywające się z optymistycznymi zazwyczaj danymi katalogowymi. Ponieważ w realu wyjątkowo trudno mi było tym razem rozdzielić miejsca jazdy, to mogę podać rzeczywiste średnie zużycie przy jeździe w mieście i poza miastem, które wyniosło 4,6 l/100 km. Zgodność ze wskazaniami z procedury WLTP polega na tym, że według tychże spalanie w mieście wynosi 4,9 l/100km, a poza miastem (z prędkościami nie autostradowymi) 4,4 l/100 km.
Wniosek końcowy
Z całą pewnością Nissan Juke jest samochodem wyjątkowym. Zmiany, jakie przyniósł lifting, a zwłaszcza nowy kolor jeszcze dosadniej podkreślają tę wyjątkowość. Na szczególną uwagę zasługuje przy tym nowy system informacji i rozrywki. Najważniejszy wniosek, jaki przyniósł test hybrydowego Nissana Juke N-Sport powtórzę, żeby wybrzmiał głośno i dobitnie. Jest to najlepszy układ hybrydowy jaki testowałem, znacznie przewyższający rozwiązania na przykład Toyoty.
Test, tekst i zdjęcia Bogusław Korzeniowski