Perspektywiczne myślenie i odpowiednio wczesne planowanie stało u podstaw korzyści zawsze; zanim jeszcze realizacja zamówienia na samochód trwała kilka miesięcy. Nastał taki czas, że określenie „odpowiednio wczesne” powinniśmy zastąpić zwrotem „jeszcze wcześniejsze” albo pójść w planowanie szersze z dopuszczeniem wariantów. Bo żeby szybciej zdyskontować korzyści, jakie dają dopłaty do elektryków, musimy zamówić samochód z dużo większym wyprzedzeniem niż dotychczas. Możemy też – w ramach planowania szerszego – zdecydować się na zakup pojazdu elektrycznego w postaci jednośladu. Bo w ich przypadku także możemy skorzystać z dopłaty w ramach programu „Mój elektryk”. A pamiętajmy, że możemy ubiegać się o dofinansowane zakupu więcej niż jednego elektryka. W związku z tym możemy przyjąć przynajmniej dwustopniowy wariant korzyści – „Elektryczny skuter albo motocykl dziś plus elektryczny samochód jutro”. W przypadku dopłat do elektryków jednośladowych jest jednak jedno istotne „ale”.
Dopłaty do elektryków
O możliwościach zakupu samochodów z korzyścią wynikającą z programu „Mój elektryk” pisaliśmy już nie raz, nie dwa, ale przypomnijmy. Bezzwrotną dotację do zakupu fabrycznie nowych dwuśladowych pojazdów zeroemisyjnych mogą otrzymać zarówno osoby fizyczne, jak i podmioty gospodarcze oraz organizacje. Są jednakże różnice w warunkach i poziomach dofinansowania. Przy zakupie elektrycznego samochodu osobowego (należącego do kategorii M1) obowiązuje limit cenowy, który wynosi 225 000 złotych. W takim wypadku otrzymamy dotację w wysokości 18 750 zł. Limit cenowy nie dotyczy posiadaczy Karty Dużej Rodziny. W związku z tym rodzina z przynajmniej trojgiem dzieci może otrzymać dotację sięgającą 27 000 złotych.

W przypadku pozostałych zainteresowanych programem „Mój elektryk” poziom dofinansowania zależy od kategorii pojazdu oraz zadeklarowanego średniorocznego przebiegu. Jeśli wnioskodawca nie jest osobą fizyczną, na zakup pojazdu kategorii M1 może uzyskać dofinansowanie do 27 000 zł, przy deklarowanym średnim przebiegu w roku wynoszącym przynajmniej 15 000 km. Wysokość dofinansowania zakupu auta dostawczego z kategorii N1 wyniesie z kolei nawet 70 000 zł. Tu dodatkowym warunkiem jest średnioroczny przebieg powyżej 20 000 km, co w przypadku dostawczaków absolutnie nie jest wartością wygórowaną.
Mój elektryk jednośladowy
Dla nas bardzo istotną jest dodatkowa możliwość zostania beneficjentem programu, jeśli nie jest się osobą fizyczną. I to jest właśnie zasygnalizowane we wstępie „ale” dotyczące pojazdów jednośladowych. Tak, można skorzystać z dopłaty do elektryków przy zakupie elektrycznego motoroweru, skutera i motocykla należących do pojazdów kategorii L. Ale kupującym w tym przypadku może być tylko osoba prawna, w tym oczywiście firma, także w formie jednoosobowej działalności gospodarczej. Poza tym z dopłaty mogą skorzystać rolnicy, spółdzielnie, fundacje, stowarzyszenia oraz jednostki sektora finansów publicznych i administracji samorządowej. Ile wynosi maksymalna dotacja z programu „Mój elektryk” w przypadku zakupu motocykla i innego jednośladu? Okrągłe 4 000 złotych w postaci bezpośredniego zwrotu lub dopłaty do kosztu ustalonego w umowie leasingowej.
Specjalny program finansowania zakupu elektrycznych jednośladów wraz z PKO Leasing przygotowała firma Electric Vehicles Poland. Tu znajduje się lista elektrycznych motocykli, które obejmuje dofinansowanie i przy zakupie których można zaoszczędzić nawet 4 000 złotych. Są na niej motorowery, skutery i motocykle z homologacjami drogowymi L1e i L3e. Przy okazji musimy przyznać się do swojego zdziwienia, że z oferty leasingu można skorzystać bez choćby złotówki wpłaty własnej. Innymi słowy – wpłata własna wynosi zero złotych.

Dlaczego na blogu poświęconym pojazdom czterokołowym piszemy o dwukołowcach? Bo wiemy, że na programie „Mój elektryk” nasi czytelnicy mogą skorzystać podwójnie, więc musimy się taką informacją podzielić. Tym bardziej, że elektryczne skutery, motorowery i motocykle są w EVPoland dostępne od ręki, w przeciwieństwie do elektrycznych samochodów. Natomiast możliwości wykorzystania jednośladów w działalności gospodarczej wykraczają daleko poza usługi kurierskie. Jednocześnie optymalizacja kosztów przejazdów oznacza po prostu oszczędności dla budżetu firmy i przekłada się na ochronę środowiska.
Dopłaty są, na samochody trzeba czekać
Na zdyskontowanie korzyści wynikających z zakupu auta elektrycznego w ogóle, w tym dotacji z programu „Mój elektryk” musimy poczekać kilka ładnych miesięcy, bo przecież samochodów brakuje. Pamiętajmy, że dofinansowanie otrzymujemy nie wcześniej niż odbierzemy samochód. Dlatego tak ważne jest jeszcze wcześniejsze planowanie korzyści, od którego to rozpoczęliśmy ten wpis. Doradcy handlowi różnych marek i w różnych salonach zgodnie uspokoili nas, że program dotacji nagle się nie skończy. Zaplanowany do roku 2025 ma być nawet sukcesywnie zasilany nowymi środkami. W związku z tym, czy odbierzemy samochód za trzy miesiące, czy za rok, z dopłaty do elektryków skorzystamy. Wszyscy doradcy zapewnili nas też, że w dopełnieniu formalności związanych z wnioskiem o dopłatę w maksymalnym stopniu pomogą.

Modele objęte programem Mój elektryk
Lista zatytułowana Modele samochodów objętych programem „Mój elektryk” jest dość bogata, w przeciwieństwie do zasobów dostępnych aut. Producenci co rusz udostępniają pod zamówienia wolne “sloty produkcyjne”, ale przyspieszenia realizacji oficjalnie nie gwarantują. I tak po ludzku to lepiej, bo od zwodzenia zawsze wolimy radosne zaskoczenie, a na razie jest, jak jest.
Przedział czasowy odbioru samochodów, które zamówimy teraz, jest z wiadomych powodów jaki jest, tym bardziej warto planować z większym wyprzedzeniem. Na przykład na tak popularny model jak Nissan Leaf przyjdzie nam poczekać do drugiego albo i trzeciego kwartału przyszłego roku. Z kolei może wstrzelimy się z pożądaną wersją wyposażenia model Ariya i odbierzemy auto jeszcze w tym roku. Elektryczną nowość marki CUPRA – model Born – odbierzemy dopiero za dwanaście miesięcy. Od sześciu do dziewięciu miesięcy to czas oczekiwania na elektryczne Hyundai’e Ioniq oraz Kona. Podobnie ma się sytuacja z nową Kią Niro. Może trochę lepiej (bo szybciej) jest z „Pięćsetką” Fiata, na którą poczekamy od czterech do ośmiu miesięcy. Na pewno natomiast lepiej – o dziwo – jest w segmencie samochodów dostawczych. Elektrycznego Fiata Scudo możemy odebrać już za trzy miesiące, natomiast e-Ducato nie dalej niż za trzy. W innych markach znowu niestety gorzej, bo czas oczekiwania na Forda E-Transit może wynieść nawet dwanaście miesięcy.
Tak w Centrum Pojazdów Dostawczych Forda, jak i innych salonach doradcy wierzą w miłe niespodzianki związane z przyspieszeniem terminu odbioru. Oczywiście związane z możliwością (podkreślamy – możliwością) szybszego obioru. W związku z taką sytuacją rynkową, nie można liczyć na promocje, ba, pozostaje zgodzić się ze stwierdzeniem „tanio już było”. Osoby, których dobrym przyjacielem w pracy jest samochód dostawczy, a nie analizowały jeszcze korzyści, jakie on ze sobą wiezie, zapraszamy do poznania naszych rozważań „Czy elektryczny dostawczak się opłaca?”.
Władysław Adamczyk