Po wpisie, w którym podzieliłem się wrażeniami, jakich dostarczył mi test Mitsubishi ASX z manualną skrzynią biegów, przyszedł czas na test ASX-a z automatem. Jestem wygodnicki i jeśli technologia może mnie w czymś zastąpić, to proszę bardzo. I właśnie dlatego bardzo sobie chwalę samochody, w których nie muszę zmieniać biegów. Jest nas, miłośników wygody, jaką zapewnia technika, chyba coraz więcej, prawda? Z tego powodu, niejako z automatu, można by było przyjąć, że test Mitsubishi ASX z automatyczną skrzynią przyniesie jeszcze więcej miłych wrażeń niż poprzedni, ten z przekładnią manualną. Czy tak było, mimo że zdecydowana większość mojego testu prowadziła górami i dolinami? A przy takiej charakterystyce trasy zazwyczaj wolimy mieć manualną kontrolę nad końmi mechanicznymi. Zapraszam do lektury.
Na początku pozwolę sobie jeszcze na małą dygresję promocyjną – podpowiedź dla osób, które interesuje miejskie auto z automatem. Otóż wpadła mi właśnie w oko reklama Mitsubishi Space Star z rabatem wynoszącym okrąglutkie sześć tysięcy złotych. A to przecież samochód miejski lubiany nie tylko z powodu swojej przyjaznej konstrukcji i niezawodności, czego dowodzą zebrane tu opinie użytkowników. Ale także między wieloma innymi powodami dlatego, że jest najtańszym autem w segmencie B z automatyczną skrzynią biegów.
O tym, że coraz więcej z nas wybiera samochody z automatycznymi przekładniami, jednoznacznie świadczy popyt na Mitsubishi ASX z automatem. Salony Mitsubishi oferują teraz rabat na zakup ASX-a ze skrzynią manualną w wysokości aż (aż trudno uwierzyć) 15 000 złotych. Taaaaka promocja nie objęła Mitsubishi ASX AT, ponieważ samochodów w tej wersji pozostały niewielkie ilości. Oczywiście, że będą nowe dostawy, do salonów wjeżdża przecież ASX w nowym, solidnie odmienionym wcieleniu. Ponieważ ja test przeprowadziłem wersją przed zmianami, czujni Czytelnicy zapytają, dlaczego więc dzielę się wrażeniami. Przede wszystkim dlatego, że zalety zostają – nowy ASX korzysta z tego samego układu napędowego – tego samego silnika i tej samej skrzyni automatycznej.
Test Mitsubishi ASX z automatyczną przekładnią – start
Podane powody są uzasadnieniem dla rozpoczęcia przez mnie relacji z testu inaczej niż zazwyczaj, bo właśnie od układu napędowego. Tworzą go benzynowy silnik o pojemności 1333 cm³ współpracujący z siedmiostopniową automatyczną skrzynią biegów (7DCT). Szczegółowo przedstawiłem ją we wpisie Dwusprzęgłowa skrzynia DCT – budowa, działanie, wady i zalety. Maksymalna moc układu to 158 KM przy 5500 obr./min. Maksymalny moment maksymalny 270 Nm służy nam w szerokim na prawie dwa tysiące obrotów zakresie prędkości obrotowej (1800-3750 obr./min.). ASX z automatem przyspiesza do setki w osiem sekund. Mało istotna w dzisiejszych czasach prędkość maksymalna, którą osiąga, wynosi podobno 204 km/h.
Test Mitsubishi ASX z automatyczną skrzynią biegów potwierdził znaną opinię, że silnik 1,3 Turbo to jednostka bardzo udana. Po teście mogę stwierdzić, że bardzo dobrze dogaduje się ze skrzynią i skrzynia z nim. Lepiej i szybciej, wręcz wzorcowo dogadują się przy redukcji, co bardzo doceniłem podczas jazdy górskimi serpentynami Beskidu Śląskiego i Małego. W związku z tym mogę twierdząco odpowiedzieć na pytanie postawione na wstępie. Tak, jazda po górach, dolinach Mitsubishi ASX z automatem przyniosła mi jeszcze więcej miłych wrażeń niż test ASX-a z manualem.
Na odczucia z pewnością wpłynął fakt, że nie musiałem wachlować drążkiem, a mogłem czerpać frajdę z dynamicznego wchodzenia w zakręty. Bo przecież wiadomo, że kiedy trzyma się kierownicę oburącz, można się lepiej, bo bezpieczniej pobawić. Absolutnie nie sugeruję, że Mitsubishi ASX ma cechy typowego sportowca, ale dla frajdy z dynamicznej jazdy tych cech zdecydowanie wystarczy. Tym bardziej, że jazda testowa po serpentynach skłania mnie do wysokiej oceny stabilności samochodu w zakrętach. To zasługa tak konstrukcji, jak i opon o niższym profilu. Konstruktorzy osiągnęli dobrą równowagę, bo nierówności ASX wybiera skutecznie i z gracją, choć nie jest kanapowcem. Kolejnym przejawem gracji ASX-a jest pracujący przyjemnie, z odpowiednią lekkością, układ kierowniczy. Docenimy go i na górskich agrafkach, i w mieście.
Miejski crossover Mitsubishi – istotne cechy
Cel, z jakim przeprowadzałem test Mitsubishi ASX z automatyczną przekładnią 7DCT, miałem jasno sprecyzowany: ocena współpracy układu napędowego. Ponadto czerwony ASX tak mnie porwał i dynamicznie na obroty wkręcił, że ani mi w głowie było myślenie o spalaniu. Przepraszam, w tej sprawie proszę się oprzeć na zweryfikowanych powtarzalnością danych. Bardzo dobrze wyglądają liczby 4,6 l rzeczywistego spalania w rzeczywistym środowisku podmiejskim i 6,1 l na drogach szybszego ruchu. Po udoskonaleniu się w sztuce żeglowania, którą zapewnia miękka hybryda, w mieście można ponoć zejść do 5,5 litra. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, ja miałem pod górkę. Przy okazji proszę, by podczas jazdy testowej jakimkolwiek samochodem z salonu nie patrzeć na średnie zużycie, jakie wyświetlają wskaźniki. To wartości z jazd na krótkich dystansach w ruchu miejskim, podczas których każdy testujący mocno wciska pedał, żeby sprawdzić dynamikę.
Mnie test ASX-a z automatem zachęcił do dynamicznej jazdy już swoim wyglądem. Nie chodzi o to, że samochód był czerwony, a wszyscy wiemy, że najszybsze samochody to właśnie czerwone 😉. Zachęcił mnie sylwetką, stylistyką i… fotelami. Poza tym, że fotele są dobrze wyprofilowane także pod kątem trzymania bocznego, to mają urzekające lekkością i dynamiką kształtu zagłówki. I jakoś tak wyszło/pojechało, że moja noga podporządkowała się wrażeniom wizualnym. I palec też, bo ciągle wędrował w stronę pola wyboru trybu jazdy na ekranie, żeby przełączyć mnie w tryb Sport. Także dlatego że ASX skłania do takich działań dynamicznym wyglądem wzmocnionym albo czarnym dachem (także otwieranym), albo relingami. Francuski styl? Spodobało mi się stwierdzenie, że ASX to Mitsubishi w kapturze. A niech tam, ważniejsze jest, że korzystamy na wyjątkowych warunkach pięcioletniej gwarancji Mitsubishi, które to także budują rynkową pozycję ASX-a.
Bagażnik z myślami dodatkowymi
Warto jeszcze wrócić na tylną kanapę samochodu. Ja lubię w aucie siedzieć, a nie leżeć i dlatego nie odchylam zbytnio fotela. Ale nie tylko z tego powodu pasażerowie z tyłu mają naprawdę sporo miejsca na nogi. Po prostu taka jest konstrukcja przestronnego wnętrza. Ponadto dzielone siedziska tylnego rzędu z łatwością przesuniemy w zakresie aż szesnastu centymetrów. Dzięki temu możemy mieć bagażnik spory (od 422 litrów) do bardzo konkretnego jak na ten segment (do 536 litrów). A kiedy złożymy siedzenia, to powiększymy sobie przestrzeń bagażową do 1275 litrów. Dodatkowo cieszy, że pod podłogą kufra znalazła się przestrzeń na koło dojazdowe. Bo chyba tylko MacGyver nie woli dojazdówki od zestawu naprawczego. Także dlatego wrażenia, jakie przyniósł test Mitsubishi ASX z automatyczną przekładnią, uważam za bardzo miłe. Czego i Państwu życzę podczas osobistego testowania i osobistego posiadania ASX-a.
Przy okazji dywagacji z kolegami dziennikarzami o przenikaniu marek w ramach Aliansu przypomnieliśmy sobie wizytę w zakładach Nissana w Sunderland. Teraz mamy Alians Renault-Nissan-Mitsubishi, dziesięć lat temu był to sojusz Renault-Nissan-Infiniti. I już wtedy podczas prezentacji po wizycie na linii montażowej ekspert Aliansu od procesów produkcji podał zaskakującą liczbę – 84. 84% to był wtedy cel wspólnego wykorzystywania podzespołów przez członków sojuszu w ich samochodach. Jeśli weźmiemy pod uwagę, ile elementów bezpieczeństwa przez ostatnie lata nam przybyło (bo tych przybyło najwięcej), to możemy się tylko cieszyć. Cieszyć z rozłożenia kosztów, dzięki czemu każdy z tych elementów kosztuje nas w naszych samochodach mniej. W tym wypadku to wyjątkowo naturalne, uzasadnione i korzystne. Pamiętamy bowiem, że ASX i Captur zjeżdżają do nas z taśm tej samej fabryki w hiszpańskim Valladolid.
Test, tekst i zdjęcia Radek Pszczółka